środa, 18 lutego 2015

Zdrowa dieta Bircher-Bennera

Naukowa Dieta Bircher-Bennera - BB



Max Bircher Benner to jeden z pionierów nauki o odżywianiu, twórca energetycznej teorii całości pokarmowych. Klinika jego imienia w Zurychu jest miejscem, gdzie chorzy odzyskują zdrowie, a zdrowi uczą się właściwego odżywiania. Przyjeżdżają tam bowiem dietetycy i lekarze z całego świata, aby czerpać z doświadczeń kliniki wiedzę o zdrowym żywieniu oraz inspirację do własnych poszukiwań w tym zakresie.

Maximilian Oskar Bircher-Benner urodzony jako syn notariusza 22 sierpnia 1867 w Aarau w Szwajcarii – zmarły 24 stycznia 1939 roku w Zurichu w wieku lat 72 i dobrym zdrowiu. Prowadził w Zurychu w Szwajcarii sanatorium leczenia naturalnego przy Bircher-Brenner-Platz, aktualnie znane jako Zurich Development Center. Badania i terapie prowadzone są przez jego potomków, w tym córkę dr Ruth Kunz Bircher. W sanatorium zalecano wczesne chodzenie spać około godziny 21 wieczorem, ćwiczenia fizyczne oraz pracę w ogrodzie dla lepszej harmonii z przyrodą. Dr Bircher-Benner ukończył ekskluzywne studia medyczne w Wiedniu, Dreźnie, Berlinie i Zurichu i posiadał prawo do prowadzenia własnej kliniki. Uzyskał doktorat w medycynie w roku 1891 w Zurychu. W 1893 pojął za żonę córkę aptekarza Elizabeth Benner z rodu Elsass. Zajmował się leczeniem naturalnym, wodolecznictwem i dietetyką. Część zaleceń powstało na podstawie obserwacji życia długowiecznych pasterzy w Alpach. Sanatoryjne zdrowe żywienie wymaga odstawienia mięsa i jego przetworów oraz odstawienia szkodliwych białych trucizn jak biała mąka, biały cukier, biała sól. W latach 1895-1900 dr Benner wykonał setki eksperymentów porównawczych nad leczeniem dietą. W 1897 roku otworzył pierwszą klinikę leczenia żywieniem przy ulicy Asylstrasse w Zurichu. W 1904 roku zamieszkał w wilowej dzielnicy Zurichberg oraz otworzył nową klinikę w południowo- zachodniej dzielnicy Zurychu nazywaną "Vital Force". Klinika przyciągała arystokrację, fabrykantów, artystów i pisarzy. Zaraz po jego śmierci w 1939, ku jego pamięci zmieniono nazwę kliniki "Vital Force" na "Bircher-Benner Clinic". W roku jego śmierci otwarto także "People's Sanatorium for a Lifestyle Based on Nature" ufundowane z datków pacjentów i sponsorów, jednak dr Bircher Benner nie doczekał otwarcia tego sanatorium. Starą klinikę prowadzoną po śmierci przez jego dwóch synów zamknieto w 1994 roku z powodu przeznaczenia terenów pod nowoczesną zabudowę Zurichu. Uważał wskutek badań, że człowiek jest w swej naturze wegetarianem, roślinożercą i tylko taka dieta będzie działać dla jego zdrowia. Równolegle działający w USA John Harvey Kellogg zaproponował bardzo podobną dietę roślinną oraz podobne zalecenia dla leczenia. W 1903 roku dr B-B opublikował swoją przełomową pracę: "Fundamentals of the nourishing therapy due to the Energetik".

Kto chce chorować nie przejmuje się teorią „całości pokarmowej” dr Bircher-Brennera, według której w najbardziej zewnętrznej warstwie ziarna, tuż pod skórką, znajdują się witaminy z grupy B, sole mineralne, białka i tłuszcze, a wnętrze ziarna wypełnione jest czystym węglowodanem? Kto chce chorować nie myśli o tubylcach z wyspy Tristan da Cunha, z Hawajów i Wysp Japońskich, którzy w końcu XIX wieku „uszlachetnieni” przez białych cukrem, białym ryżem, i takąż mąką masowo chorowali na reumatyzm, próchnicę zębów, nerwobóle, obrzęki i niewydolność krążenia? Czy wiemy że, według wspomnianego lekarza-dietetyka, w wysokiej temperaturze ginie większość witamin, giną fermenty (enzymy), a białka, tłuszcze i węglowodany zostają w wysokim stopniu zdenaturowane, przy czym ich cechy fizyko-chemiczne i elektryczne ulegają głębokim zmianom nieobojętnym dla ustroju człowieka. Wymowne jest jedno z doświadczeń Mac Carrisona, który karmił grupę pojmanych małp normalnie zjadanymi przez nie pokarmami, ale poddanymi uprzedniemu długotrwałemu gotowaniu. Wszystkie te małpy zdechły przed upływem 3 miesięcy w osłabieniu i zaburzeniach żołądka i jelit.

Max Bircher Benner to jeden z pionierów nauki o odżywianiu, twórca energetycznej teorii całości pokarmowych. Klinika jego imienia w Zurychu jest miejscem, gdzie chorzy odzyskują zdrowie, a zdrowi uczą się właściwego odżywiania. Przyjeżdżają tam bowiem dietetycy i lekarze z całego świata, aby czerpać z doświadczeń kliniki wiedzę o zdrowym żywieniu oraz inspirację do własnych poszukiwań w tym zakresie. Zasługą dr Bircher-Bennera jest odkrycie leczniczych i regeneracyjnych właściwości odżywiania. Będąc młodym lekarzem, pod koniec XIX wieku, doszedł do wniosku, że najczęstszą przyczyną wielu chorób jest degeneracja pokarmów dokonująca się m.in. podczas gotowania. Na długo przed odkryciem roli witamin, enzymów i mikroelementów uświadomił sobie doniosłą wartość świeżego, surowego i nie rafinowanego jedzenia. Bircher-Benner stwierdził także, że oprócz degradacji przez zabiegi kulinarne zgubne skutki pociąga za sobą rozbijanie tzw. całości pokarmowych zawartych w produktach naturalnych.

Klinika doktora Bircher-Bennera w Zurichu
Dr Bircher-Benner głosił przed laty prawdę, że stan zdrowia zależy w znacznej mierze od sposobu żywienia, a złe nawyki żywieniowe są przyczyną wielu chorób. Zdaniem dr Ruth Bircher autorki książki "Jedzenie drogą do zdrowia" opartej na myśli doktora nadwaga nie jest jedynie skutkiem przejadania się, ale jest sygnałem choroby związanej z zaburzeniami procesów przemiany materii. Zredukowanie nadwagi jest więc możliwe przez poprawę stanu zdrowia i odwrotnie: bardzo dobry stan zdrowia umożliwia zachowanie smukłej sylwetki. Zaburzenia przemiany materii powoduje głównie dieta wysokobiałkowa, która prowadzi do zakwaszenia organizmu, uszkodzenia nerek, wątroby, jelita grubego. 

Dietę lczniczą i odchudzającą opracował ją przeszło sto lat temu szwajcarski lekarz - dr Max O. Bircher - Benner, właściciel kliniki w Zurychu. Następnie, po jego śmierci, dzieło to kontynuowała jego córka - dr Ruth Kunz Bircher, autorka książki pt.: "Jedzenie drogą do zdrowia". Kiedy w 1900 roku doktor Bircher-Benner na spotkaniu Towarzystwa Lekarskiego w Zurychu przedstawił swą teorię tzw. całości pokarmowych, uznano go od razu za znachora i pozostawiono na szarym końcu. O udziale w jakichkolwiek kongresach czy przedsięwzięciach mógł jedynie pomarzyć. Nie znano przecież wówczas ani witamin, ani enzymów, ani mikroskładników. Swoją teorię mógł realizować tylko i wyłącznie w swej prywatnej klinice. Ponadto, dodatkowym czynnikiem ogólnej niechęci dla jego poglądów, i w ogóle dla jego osoby był gwałtowny rozwój bakteriologii, co oznaczało przekonanie o słuszności dobroczynnego działania długiego gotowania potraw, które oczywiście pozbawiało pokarm większości najważniejszych składników, ale to już nie miało takiego znaczenia - nastała istna psychoza na tym punkcie. A ponieważ dieta Birchera-Bennera opiera się między innymi na jedzeniu surowych owoców i warzyw, toteż początkowo liczba jego zwolenników z pewnością nie była wielka.

Przełom nastąpił, gdy odkryto witaminy. Wtedy to klinika przeżyła prawdziwe oblężenie - przede wszystkim tych chorych na miażdżycę, na serce i z nowotworami, ale nie tylko. O dziwo ludzie ci, po zastosowaniu odpowiedniej kuracji żywieniowej dr Birchera-Bennera mieli doskonałe wyniki, co w konsekwencji przyczyniło się do zwiększenia się liczby zwolenników tego człowieka wśród uczonych. Doktor Bircher-Benner zauważył, że złe nawyki żywieniowe prowadzą do wielu różnych chorób. Uogólniając: nienaganny stan zdrowia gwarantuje smukłą sylwetkę i dobrą kondycję psychiczno-fizyczną. Natomiast, jeśli chcemy schudnąć, musimy poprawić swój stan zdrowia. Kiedy organizm jest zakwaszony, na skutek stosowania diety wysokobiałkowej, dochodzi do uszkodzeń nerek, wątroby i jelit, a w konsekwencji do zaburzeń przemiany materii.

Dietę powinno się rozpocząć jednym lub dwoma dniami "spędzonymi" na sokach owocowych, co ma za zadanie oczyścić organizm. Ponieważ po zakończeniu diety łatwo o efekt jo-jo, toteż trzeba bardzo uważać i stare nawyki żywieniowe wprowadzać bardzo powoli i stopniowo. Zalecenia diety Birchera - Bennera są następujące:
  • Ograniczenie zawartości skrobii w posiłkach (szczególnie uważać trzeba na mąkę, różnego rodzaju kasze, ziemniaki, cukier - ale nie ten w owocach!); 
  • Zwiększenie udziału surowych pokarmów w codziennym jadłospisie ze względu na większą zawartość substancji biologicznie czynnych aniżeli w potrawach gotowanych; 
  • Ograniczenie, a najlepiej wyeliminowanie soli, kawy, papierosów oraz bardzo ostrych przypraw, jak np. chilli; 
  • Jako tłuszcz używanie wyłącznie tłuszczów roślinnych ze względu na zawarte w nich nienasycone kwasy tłuszczowe; 
  • Przyjmowanie białka pod postacią odtłuszczonego mleka i chudego twarogu (zwierzęcego) oraz warzyw, roślin strączkowych, produktów zbożowych, w tym pieczywa, orzechów i owoców (roślinnego). 

BIRCHER-BENNER SZWAJCARSKI GENIUSZ


Podany dalej sposób żywienia naturalnego opracował przed ponad stu laty - w 1897 roku, a więc przed odkryciem witamin, enzymów i mikroelementów - dr Max Oskar Bircher-Benner, który założył w Zurychu klinikę, gdzie żywił pacjentów według swojej teorii tzw. całości pokarmowych. Teorię tę w 1900 roku Bircher-Benner przedstawił na posiedzeniu naukowym Towarzystwa Lekarskiego w Zurychu. Lekarze przyjęli ją jak bajkę, a przewodniczący zebrania oświadczył, że dr Bircher opuścił granice nauki i udał się w świat fantazji. Młody "rewolucjonista" uznany został za znachora, a kongresy naukowe i fachowe pisma zostały dla niego zamknięte. Tylko drzwi jego kliniki były wciąż otwarte i są otwarte do dziś, bowiem dzieło dr Maxa O. Birchera-Bennera kontynuuje jego córka - Ruth Kunz Bircher, a klinika nosząca imię jej ojca jest jedną z najsłynniejszych klinik na świecie. Tak oto głupota wielu autorytetów medycznych owej epoki została w końcu naukowo zdemaskowana. 

Nietrudno zrozumieć tę negatywną ocenę - nie znano wówczas jeszcze witamin, enzymów i mikroelementów, a oficjalna dietetyka najwyższą wartość przyznawała pokarmom bogatym w białko i kalorie. Były to czasy, kiedy chorych karmiono krwistymi befsztykami, a mocny, esencjonalny rosół, czyli wywar z mięsa, uchodził za szczególnie wzmacniający, leczniczy i odżywczy, chociaż jak wiadomo jest trujący i zabójczy. Ponadto rozwijająca się wówczas bakteriologia bo właśnie wtedy odkryto bakterie szerzyła w świecie strach przed zarazkami. W modzie więc było długie i dokładne gotowanie pozbawiające naturalne produkty wszystkiego, co zdrowe i wartościowe o czym wówczas nie wiedziano w Europie. Również smażenie uważano za ważną zasadę higieniczną. 

Wkrótce jednak odkryto witaminy i do sanatorium doktora Birchera zaczęli już masowo zjeżdżać pacjenci z całego świata. Na ogół zgłaszali się ludzie bardzo chorzy, głównie z nowotworami, miażdżycą, chorobami serca, którym oficjalna medycyna nie mogła już pomóc. Doskonałe wyniki kuracji żywieniowej przysparzały szwajcarskiemu geniuszowi coraz więcej zwolenników również wśród naukowców i lekarzy. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że szwajcarski lekarz nie wiedział o istnieniu wielu cudownych substancji, np. indoli, benzaldehydu, fenyloalaniny czy tryptofanu zawartych w produktach, którymi leczył swoich pacjentów. Dopiero w wiele lat później naukowcom udało się je wyodrębnić i zbadać ich działanie, a tym samym potwierdzić naukowo zalecenia doktora Bircher-Bennera. Dzisiaj można nazwać jego metodę żywienia i leczenia żywieniem naturalną dietą witaminowo-mikroelementową. 

Energetyczna teoria całości pokarmowej obecnie nikogo już nie dziwi, a raczej dziwi brak jej stosowania w dietach szpitali w państwach Trzeciego Świata takich jak Polska. Od lat wiadomo, że siły i zdrowie daje nam nie białko i tłuszcze przede wszystkim pochodzenia zwierzęcego oraz kalorie - jak niegdyś uważano - lecz witaminy w połączeniu z energią słoneczną, którą pochłaniają i kumulują rośliny. Dlatego, m.in. witaminy syntetyczne - choć pozornie identyczne jak naturalne bo mają taką samą budowę, co wykazują analizy chemiczne - nie są tak samo przyswajalne przez ludzki organizm, jak witaminy zawarte w roślinach. Między innymi dlatego, że nie mają w sobie energii słonecznej i nie współdziałają z innymi, występującymi obok nich substancjami i witaminami umożliwiającymi ich przyswajanie i przemiany, tak jak to ma miejsce w roślinach. 

Dopiero tworzone na słońcu w towarzystwie innych substancji są aktywne. Poza tym żadna pigułka nie zawiera witamin w tak odpowiednich, idealnych proporcjach, by mogła zastąpić spożywanie wzrastających w naturalnych warunkach warzyw i owoców. Minęło sto lat od odkrycia szwajcarskiego lekarza Birchera-Bennera, głoszącego, że istotnym źródłem energii ustroju jest energia elektromagnetyczna światła słonecznego chwytana i magazynowana w roślinach w procesach fotosyntezy. Jednak dopiero teraz technika i wiedza pozwalają przeprowadzać badania potwierdzające teorię, według której najwyższą wartość odżywczą mają świeże, najlepiej surowe, jarzyny i owoce jako najcenniejsze akumulatory energii słonecznej. 

Wytwarzanie substancji odżywej odbywa się kosztem pochłaniania energii świetlnej, która w procesach roślinnej fotosyntezy zostaje związana w wysokoenergetycznych i złożonych związkach chemicznych, jakimi są białka, tłuszcze i węglowodany. Energia świetlna przechodzi tu w chemiczną i w tej postaci zostaje zmagazynowana. Uwalniając się w procesach życiowych organizmu odżywianego tymi związkami, energia ta przechodzi w inne formy energii i objawia się także promieniowaniem o różnej długości fali - między innymi o długości fali światła słonecznego, co szwajcarski uczony określił słowami: "Słońce świeci na nowo w plazmie komórki roślinnej i zwierzęcej". To, wydawać by się mogło, niezbyt realistyczne stwierdzenie, potwierdziła nauka i o "świeceniu komórki" możemy przeczytać w pracach naukowych noblistów z dziedziny chemii, fizyki i biologii. W 1981 roku M. Rattemeyer ogłosił rezultat badań przeprowadzanych wspólnie ze specjalistami w zakresie biologii komórkowej z uniwersytetu zw. Kaiserlautern: DNA jest najważniejszym źródłem ultrasłabego promieniowania komórkowego! 

Szkoda, że dr Bircher nie dożył czasu, kiedy w oficjalnej pracy naukowej można przeczytać: "Ultrasłabe promieniowanie żywych komórek, uważane przez wiele dziesiątków lat przez poważnych badaczy za szarlatanerię, a w najlepszym razie za bezładną bioluminescencję, przez niefachowców zaś za coś nadprzyrodzonego, jest po prostu zjawiskiem biologicznym. Dziś zagadka tego promieniowania jest prawie rozwiązana dzięki nowym wynikom badań przeprowadzonych w Australii, Brazylii, Chinach, Japonii, Austrii, Polsce, ZSRR, USA i RFN. W poważnej literaturze fachowej ukazują się artykuły poświęcone temu zagadnieniu. Dużą rolę odegrały tu teoretyczne prace laureata Nagrody Nobla (1977r.) I. Prigogine'a oraz fizyków-teoretyków: H. Fröhlicha (Liverpool) i H. Hakena (Stuttgart), a także obserwacje przyrodników, lekarzy i ekologów. 

"Światło emitowane przez komórki jest zjawiskiem powszechnym; mimo swego małego natężenia umożliwia odkrycie głównych zasad ewolucji biologicznej. Może właśnie to małe natężenie otwiera nam drogę do lepszego zrozumienia biologii i pozwala spojrzeć z nowego punktu widzenia na wzrost komórki, istotę raka, problemy działania leków, odżywiania, chorób i ochrony środowiska." - oto słowa Fritza Alberta Poppa, autora książki "Biologia światła" w tłumaczeniu Jerzego Kuryłowicza, wydanej przez Wiedzę Powszechną w 1992r. (Tytuł oryginału: "Biologie des Lichts. Grundlage der ultraschwachen Zellstrahlung".) Wstęp do tej pracy stanowi świetne motto energetycznej teorii dr Birchera: "Światło, światło słoneczne, stanowi podstawę wszelkich form życia na Ziemi. To pierwotne źródło energii jest wykorzystywane przez organizmy żywe do wytwarzania wysokowartościowego pokarmu, poruszania się i innych celów. Światło odgrywa jednak również główną rolę w wielu niewidocznych procesach molekularnych, przeprowadzając cząsteczki w bogatszy energetycznie stan wzbudzony, co umożliwia przebieg wielu ważnych dla życia reakcji."

Nauka również potwierdziła poglądy dr Birchera dotyczące niewielkiej - z punktu widzenia teorii energetycznej - wartości mięsa. Otóż okazało się, że komórki zwierzęce emitują fotony (kwanty światła) na granicy wykrywalności, podczas, gdy promieniowanie komórek roślinnych jest o wiele silniejsze. Wiadomo, że żywa komórka wysyła światło o pewnej długości fali, które zanika z jej śmiercią. Źródłem tego promieniowania są wibracje atomów uwarunkowane procesami życiowymi. Zjawiska te były obserwowane przez wielu badaczy. Crile wprowadził określenie "radiogeny" dla świecących atomów plazmy, a Telkes obliczył nawet, że w jednym centymetrze sześciennym masy mięśniowej znajduje się około czterech bilionów radiogenów żelaza, czyli punktów świecących związanych z cząsteczkami żelaza. Wszelka energia funkcji organizmu pochodzi więc z energii świetlnej, której strumień wraz z odżywianiem przepływa przez tkanki dostarczając napędu dla procesów trawienia, wchłaniania i metabolizmu, przy czym energia chemiczna przechodzi w "fizyczną" - mechaniczną, elektryczną, cieplną itp., zależnie od rodzaju funkcji życiowej komórek. 

Energia słoneczna jest jednak nie tylko wiązana, lecz również organizowana w systemy całościowe, to znaczy zawarta jest w całym ziarnie zbóż, ryżu, fasoli grochu, korzeniu marchwi, bulwie ziemniaka, jajku, mleku itd. To są właśnie "całości" czyli "jedności", których spożywanie powinno być urozmaicone, jak najbardziej różnorodne. Wyciągnięte z rozbitych całości: białe mąki, cukier, masło, skrobia itp. są pozbawione tego, co najcenniejsze - wypracowanych przez żywe ustroje z dostarczonej energii - zapasów, które w procesie rozrodu przeznaczone są dla potomstwa na pierwszy, jeszcze niesamodzielny okres jego istnienia.

DŁUGOWIECZNOŚĆ HUNZÓW


Słuszność opracowanych przez Birchera zasad żywienia potwierdziły obserwacje długowiecznych społeczeństw. Zauważono, na przykład, że Hunzowie żyjący w Indiach i w Himalajach cieszyli się do końca - przeciętnie studwudziesto-, stuczterdziestoletniego - życia niezwykłym zdrowiem, tężyzną fizyczną i płodnością. 

Codzienne menu plemienia Hunzów to surowe owoce w lecie, suszone i rozmoczone w wodzie lub mleku (głównie morele) - zimą, placki z ciemnej mąki razowej bardzo krótko pieczone i zjadane bez żadnych dodatków, potrawy z rozgotowanego zboża, mleko i sery owcze, kozie i krowie, ziemniaki i pomidory, dużo słodkich migdałów, a także wytwarzany z nich olej. Olej migdałowy jest obecnie bardzo ceniony w kosmetyce. Laboratoria renomowanych firm kosmetycznych produkują z niego odżywcze kremy przeciwzmarszczkowe. Jak widać, w menu Hunzów nie ma mięsa. Obecnie naukowcy już wiedzą, dlaczego sposób odżywiania Hunzów dawał długowieczność, a dieta Birchera - leczyła chorych i była świetną profilaktyką dla tych, u których jeszcze nie wystąpiły zmiany chorobowe. Otóż okazało się, że produkty stanowiące podstawę obu diet są m.in. źródłem substancji zapobiegających chorobom serca, miażdżycom i starzeniu się mózgu bo zbyt duża ilość tłuszczu zwierzęcego przytłumia sprawność umysłową!.

Już dwa jabłka i 100 gramów orzechów dostarczają organizmowi 3 mg boru (górna granica niezbędnej dziennej dawki), który jest rzadkim pierwiastkiem, śladowo występującym w pokarmach. Jego niedobór znacznie obniża sprawność umysłową. Zawarta w orzechach tiamina, ma - poza innymi funkcjami - podobne działanie na mózg, jak bor. Najwięcej tego pierwiastka śladowego jest w orzechach i migdałach, warzywach strączkowych, liściastych (np. w brokułach), jabłkach, gruszkach, brzoskwiniach, winogronach, także w miodzie. Poza tym diety te dostarczają odpowiednią ilość witaminy C, niezbędną by aminokwas - fenyloalanina, zawarty w migdałach, ważnym składniku diety Hunzów i Birchera, mógł wziąć udział w procesach, dzięki którym jesteśmy spokojni, zrównoważeni, syci już po niewielkim posiłku, błyskotliwi i płodni. 

Experyment Mc Carrisona na Szczurach

Mc Carrison, który obserwował i badał życie Hunzów, przeprowadził pod koniec XIX w. swój słynny experyment na białych szczurach. Uczony założył dwie hodowle gryzoni. Wszystkie szczury pochodziły od tych samych rodziców i miały zapewnione podobne warunki życia. Jedna ich grupa była karmiona według sposobu odżywiania przeciętnego Zachodnioeuropejczyka (biały chleb z masłem, mięso, potrawy z białej, oczyszczonej mąki, herbata z cukrem itp.), druga - według sposobu odżywiania Hunzów, który do złudzenia przypomina dietę opracowaną przez Birchera. W czasie trwania doświadczenia - przez 2 i pół roku - Mc Carrison zauważył wyraźne różnice w wyglądzie i zachowaniu zwierząt różnie żywionych grup. Szczury żywione wg diety długowiecznych Hunzów miały gęste, lśniące futerka, były duże, dorodne, spokojne, i wybitnie płodne. Natomiast szczury karmione na wzór zachodnich Europejczyków łysiały, miały strupy i owrzodzenia, były niespokojne, agresywne, napadały na siebie i często zagryzały się nawzajem. Czyli postępowały dokładnie tak samo jak tzw. cywilizowane społeczeństwa (Hunzowie nie są agresywni i nie prowadzą walk). 

Po niecałych trzech latach uczony zabił zwierzęta i przeprowadził sekcje ich zwłok. U szczurów na diecie "zachodnioeuropejskiej" znaleziono guzy nowotworowe, zwapnione żyły (miażdżyca), wrzody przewodu pokarmowego, różne stany zapalne. U szczurów "bircherowskich" nie stwierdzono żadnych patologicznych zmian w narządach wewnętrznych. Mogły jeszcze żyć długo. Wiele lat później oficjalna nauka ogłosiła, że białe ciałka krwi u ludzi odżywiających się na sposób "bircherowski" mają 2 razy wyższą zdolność do niszczenia komórek rakowych niż białe ciałka krwi osób spożywających mięso i tłuszcze zwierzęce. Jest to wniosek m.in. z ukończonych pod koniec XX wieku wieloletnich badań na ten temat grupy naukowców z uniwersytetu w Heidelbergu w Niemczech. Podobny pogląd propaguje polski immunolog prof. med. Witold Brzosko, który jako bodaj pierwszy w Polsce zajął się tym problemem na poważnie, w sposób naukowy. 

John Harvey Kellogg

John Harvey Kellogg ur. 26 lutego 1852 w Tyrone, USA - zm. 14 grudnia 1943 w Battle Creek, USA - amerykański lekarzem medycyny praktykujący w Battle Creek, Michigan. W roku 1875 uzyskał tytuł doktora medycyny na Nowojorskim Uniwersytecie Medycznym przy Bellevue Hospital. Poślubił Ella Ervilla Eaton (1853–1920) w Alfred Center w Nowym Jorku w 22 lutego 1879. Małżonkowie opiekowali się 40-toma sierotami prawnie adoptując siedem z nich. Z powodu wychowywania także dzieci kolorowych był zwalczany i piętnowany przez ówczesnych rasistów. Dr Kellog był bardzo utalentowanym chirurgiem, jednak preferowal medycynę naturalną opartą na żywieniu. Zarządzał sanatorium, gdzie stosował medycynę holistyczną obejmującą odpowiednią dietę, lewatywy oraz gimnastykę. Pensjonariuszom podawano płatki kukurydziane, których był wynalazcą. Kellogg był wegetarianinem i czynnym obrońcą wegetarianizmu. Zaangażowany był także w pisanie książek o tematyce religijnej i medycznej. Wraz ze swym bratem Willem Keithem Kelloggiem, jest wynalazcą popularnych kukurydzianych płatków śniadaniowych, które wpłynęły na zmiany dietetyczne w typowym amerykańskim śniadaniu, którego podstawą były dotychczas mięso i jajka.

Płatki kukurydziane zostały wynalezione pod koniec XIX wieku. Adwentyści Dnia Siódmego eksperymentowali ze zbożem w celu promocji wegetariańskiej diety. Głównie pszenicą, owsem, ryżem i jęczmieniem. W 1894 roku dr John Harvey Kellogg, dyrektor Battle Creek Sanitarium w stanie Michigan umieścił płatki na liście w menu zakładu. Promował całkowitą abstynencję płciową, niepalenie tytoniu oraz unikanie kofeiny. Był to przypadkowy wynalazek, kiedy Dr Kellog i jego brat Will Keith gotowali pszenicę, zostawali na jakiś czas i zapomnieli o niej. Ponieważ mieli ograniczony budżet, zamiast wyrzucić rozgotowaną papkę, postanowili rozwałkować w celu uzyskania długiego ciasta. Zamiast tego, otrzymali płatki, gdyż nie było ono spójne. Po osuszeniu, bardzo smakowały pacjentom. Zdarzyło się to około 14 kwietnia 1894 roku. W biurze patentowym dokumenty złożono 31 maja 1895 roku, a uzyskano rok później 15 maja nr 558393 (patrz na Google Patents). Płatki z mlekiem były bardzo popularne wśród pacjentów sanatorium. W celu wzbogacenia smaku, bracia eksperymentowali z różnymi rodzajami ziaren. W 1906 roku Will Keith kierował finansami zakładu. Zdecydował się założyć własne przedsiębiorstwo i wypuścić je na rynek.

ŻUCIE POKARMU A ZDROWIE


Jeżeli osoba decyduje się na włożenie czegoś do buzi, żeby to zjeść, to żucie staje się najważniejszą zasadą. Właściwe (prze)żucie pokarmu jest podstawą do jego właściwego potraktowania przez ciało. Wpadający do żołądka niewystarczająco przeżuty pokarm, nie ma szans zostać w pełni właściwe potraktowanym przez ciało, dlatego stanowi obciążenie dla niego czyli rani go. Żołądek jest narządem, który stanowi drugie ogniwo w rurze pokarmowej ciała człowieka. Do żołądka mają wpadać substancje już właściwie przygotowane, to znaczy, wystarczająco rozdrobnione, zmieszane ze śliną i wstępnie strawione. Jeżeli jedno z tych nie jest zrobione, żołądek nie jest w stanie w pełni spełnić swojego zadania.

Dalej, z żołądka do dwunastnicy dostaje się ta niewłaściwie przygotowana materia, uniemożliwiając jej w pełni właściwe przerobienie. Ten proces trwa aż do wydalenia. Z tego powodu ciało wydala substancje nie w pełni przetworzone a przyswoiło nie wszystko to, co mogło. Część z tego co ciało przyswoiło, jest w nie najwłaściwszej (chemicznej i energetycznej) postaci. To jedna z głównych przyczyn chorób i starzenia się ciała. Ta prosta czynność, którą jest żucie, ma ogromny wpływ na cały ciało. Jeżeli chcesz porównania, możesz je łatwo zrobić. W jeden dzień połykaj posiłki bez żucia (w miarę możliwości). Po kilku dniach przerwy (na wyzdrowienie) jedz z właściwym żuciem. Porównanie samopoczucia i wydalin ciała nie pozostawi ci wątpliwości. 

Wszystko połykane ma być wpierw przeżuwane tak długo, żeby było w stanie maksymalnie płynnym i żeby zmieniło smak co najmniej jeden raz. Dla przykładu, jeżeli jesz chleb, zanim połkniesz, potrzebujesz co najmniej 3 minut stałego żucia, żeby kęs chleba w buzi zamienił się w płyn (rozwodniona papka, jednorodna zawiesina w ślinie) o smaku innym niż ugryziony kęs. Jeżeli smak zmieni się na nieprzyjemny, to znak, że ciało już nie chce tego. Wtedy bez wahania wypluj zawartość buzi. Ciało wzięło już z przeżutego pokarmu wszystko, co było mu potrzebne. Jeżeli połkniesz, niepotrzebnie obciążysz systemy oczyszczania ciała. Żuje się także płyny, to znaczy, dokładnie miesza ze śliną (np. przesączając przez zęby) co najmniej do momentu zmiany smaku. Można wyczuć zmianę smaku nawet wody. Na płyny wystarcza krótszy czasu żucia. 

Osoba przestrzegająca zasady właściwego żucia dość wcześnie zauważa, że jej ciało może wystarczająco odżywiać się „samym żuciem” pokarmów. Rzadko ciało domaga się połknięcia — są to głównie płyny. Łatwo w ten sposób zauważyć, że większość pokarmów, szczególnie tych przygotowywanych (czyli nie surowych), ciało odrzuca, dając znać smakiem. Dobrym przykładem jest mocno przerabiana (daleka od przyrody) „żywność”, np. tort, pizza, frytki, czekolada, kiełbasa, nabiał — długo żute zmieniają smak na ohydny, podobny do wydzieliny ropnej. Mało kto ma ochotę połknąć to. Owoce i niektóre inne nieprzerabiane pokarmy, po dłuższym żuciu zmieniają smak nawet na przyjemniejszy niż ugryziony kęs. Dzięki temu łatwiej jest sprawdzić, które pokarmy, i kiedy, są korzystne dla ciała człowieka. Dla człowieka fakty odkrywane dzięki właściwemu żuciu, mogą być wielkim odkryciem, bo wtedy głębiej uświadamia sobie, że niejedzenie jest bliższe w zasięgu niż przypuszczał. Żucie, jak powyżej opisane, jest częścią składową techniki Świadomego Jedzenia. Bez takiego żucia ŚJ jest niewłaściwie wykonane.

Pamiętajmy jak ważne jest żucie pokarmu! Pokarm należy dokładnie żuć, mieszać ze śliną i powoli przełykać. Dokładne żucie pokarmów ułatwia wstępne trawienie węglowodanów, które odbywa się już w jamie ustnej. Jeżeli pokarm w jamie ustnej nie zostaje dokładnie przeżuty, wówczas cały ciężar trawienia spada na amylazę trzustkową. Ważna sprawa to ilość spożywanych naraz produktów. Zbyt duża ilość pokarmu w trakcie jednego posiłku prowadzi do dyspepsji trawiennej z symptomami fermentacyjnymi i gnilnymi. Nasz żołądek ma ograniczoną wielkość i dlatego jedząc cokolwiek, należy mieć to zawsze na uwadze. Wielu naukowców wskazuje na fakt, że przy 250 ml pokarmu żołądek nie rozciąga się. Jest to porcja trawiona optymalnie. Przy 500 ml pokarmu ścianki żołądka ulegają rozciągnięciu, a przy 1500 ml, co odpowiada pełnemu żołądkowi, rozciągnięcie ścian jest bardzo duże. W wyniku takiego regularnego obciążania żołądek zaczyna cierpieć. Dochodzi do zmniejszenia elastyczności jego ścian i organ ten obniża się i deformuje.

Przy jednym posiłku należy spożywać niewielką ilość pokarmu. Lepiej zjeść pięć małych posiłków niż trzy duże, ale należy pamiętać o tym, że organizm potrzebuje też nocnej przerwy od trawienia na 12-14 godzin. Im mniejsza porcja pokarmu jest naraz przyjmowana jako kęs, tym sprawniej przebiega proces trawienia. Przy obfitych i szybkich posiłkach mieszanie treści żołądkowej z sokami żołądkowymi trwa długo. Posiłek nie powinien przekraczać 500-600 g. Jeżeli chodzi o tzw. popijanie przy jedzeniu należy stwierdzić, że towarzyszące jedzeniu napoje nie zaburzają trawienia z prostego powodu: płyny opuszczają żołądek szybciej niż pokarmy stałe, a sok żołądkowy znajduje się tuż przy ściankach żołądka i jest nieustannie produkowany. Dlatego też twierdzenie jakoby picie przy jedzeniu rozcieńczało sok żołądkowy nie jest do końca słuszne. Inną sprawą jest to, czym popijamy posiłek. Woda jest tu najbardziej wskazana, bowiem nie ma ona żadnego złego wpływu na trawienie. Inaczej jest z wszelkimi napojami typu Cola, winem czy piwem. Napoje typu Cola mają bardzo niski odczyn kwasowości (pH 1,9) i zakwaszając ślinę, upośledzają trawienie skrobi. Natomiast przy posiłkach składających się ze zbóż lub pieczywa nie zalecane jest popijanie dopóki pokarm znajduje się jeszcze w ustach, ponieważ zmniejsza to czas żucia, a tym samym upośledza wstępne trawienie węglowodanów.

Ważne jest także zachowanie równowagi kwasowo-zasadowej. Produkty spożywcze różnią się zawartością pierwiastków kwaso- i zasadotwórczych, dlatego skład racji pokarmowej nie pozostaje bez wpływu na gospodarkę kwasowo-zasadową ustroju. W większości produkty spożywcze, które spożywają wszystkożercy w swej codziennej diecie, to produkty, które zawierają pierwiastki kwasotwórcze. Dotyczy to przede wszystkim mięsa i jego przetworów, drobiu, ryb i jaj (zwłaszcza żółtka), w nieco mniejszym stopniu także wszystkich produktów zbożowych. Źródłem pierwiastków zasadotwórczych są warzywa, owoce oraz mleko. W fasoli przeważają składniki alkalizujące, natomiast w grochu i w soi - zakwaszające. Choć większość warzyw i owoców posiada zdolność alkalizowania organizmu, to zdolność ta jest mniejsza niż siła kwasotwórcza produktów mięsnych. 

Jak wynika z powyższego - dla zachowania równowagi kwasowo-zasadowej w diecie powinny ilościowo przeważać produkty zasadotwórcze. Najprostszym wskaźnikiem tego, czy tak się dzieje, jest pH wydalanego moczu. Odżywianie się dietą mieszaną daje odczyn moczu lekko kwaśny, u wegetarian - obojętny, a u ludzi jedzących dużo mięsa - kwaśny. W praktyce mamy częściej do czynienia z zakwaszeniem organizmu. Objawami przewlekłego zakwaszenia organizmu, przy braku innych zaburzeń stanu zdrowia, mogą być: zmęczenie (które nie ustępuje po wypoczynku), bóle głowy, utrata apetytu, zła cera, starczy wygląd, apatia. A także zaburzenia w przemianie materii i gorsze wykorzystanie składników odżywczych z pożywienia. Długotrwała kwasica może przyczyniać się do powstawania schorzeń skóry, nadciśnienia, cukrzycy i kamicy nerkowej. 

WITAMINY - Rewolucja Funka z 1912 Roku


Witaminy - organiczne związki chemiczne, substancje egzogenne to jest takie, które są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu żywego i które muszą być dostarczone z pożywieniem, gdyż sam organizm nie potrafi ich wytworzyć. Nazwa pochodzi od łacińskich słów vita (życie) i amina - związek chemiczny zawierający grupę aminową. W rzeczywistości nie wszystkie witaminy taką grupę posiadają, np. witamina D jest przedstawicielem sterydów. Nazwa została wymyślona przez polskiego biochemika Kazimierza Funka w 1912 roku. Kazimierz Funk jest także odkrywcą witamin - w 1912 roku wyizolował tiaminę. Witaminy z definicji są niezbędne człowiekowi do życia i muszą być dostarczone z zewnątrz. Z reguły tej wyłamuje się witamina D (kalcyferol), która produkowana jest przez komórki skóry pod wpływem promieni UV. Ciekawostką jest to, że witamina D początkowo określona była mianem A (odkryta była przed obecną A - retinolem), od łacińskiego antyrachitic, jako że chronił przed krzywicą (u dzieci) i osteoporozą. Witaminy nie należą do typowych składników pokarmowych - pełnią funkcję regulacyjną. 

Odkrycie witamin i wyjaśnienie ich znaczenia dla żywych organizmów wiąże się ściśle z rozwojem nauki o żywieniu. Uczonym, który w roku 1911 otrzymał po raz pierwszy bardzo czynną biologicznie mieszankę i zaproponował dla związków tego typu nazwę witamina (od łac. vita - życie) czyli amina życia był Polak Kazimierz Funk. Pracował nad witaminami w laboratoriach Europy i Stanów Zjednoczonych. W Polsce - w Państwowym Zakładzie Higieny. Tak więc, Kazimierz Funk jest twórcą nauki o związkach, których brak w pożywieniu powoduje powstawanie chorób. Jego zasługą są badania nad wyodrębnieniem czynnika przeciw chorobie beri beri, czyli witaminy B1 (tiaminy). Tiamina jest pochodną amin, więc Kazimierz Funk ochrzcił tę grupę związków witaminami. Choć nie wszystkie witaminy mają budowę aminową nazwa funkcjonuje do dziś ze względów historycznych (wszakże była to pierwsza odkryta witamina). Odkrycie witaminy B1 stało się bodźcem do dalszych poszukiwań czynników przeciwko innym chorobom związanym z niedoborami w pożywieniu. Odkryto przyczyny: gnilca (szkorbutu), krzywicy, kurzej ślepoty, pewnych typów niedokrwistości. 

Jeszcze w latach 80-tych XX wieku panowało przekonanie, że istnieje trzynaście witamin: A, C, D, E, K oraz osiem różnych witamin B. Dziś z poczatkiem XXI wieku znamy trzynaście odmian samej tylko witaminy B, a niektóre z nich (witamina B12 lub niacyna) występują w sześciu rozmaitych postaciach. Każda z nich oddziaływuje odmiennie na przemianę materii. Ze znanych już około 500 karotenów mniej więcej 60 uznaje się za formę występowania witaminy A. Natomiast 110 karotenów działa, w opinii specjalistów, skuteczniej niż sama witamina. Jeśli chodzi o witaminy C i D każda z nich istnieje w postaci czterech różnych molekuł, znamy też cały tuzin odmian witaminy E. Przeciętny Kowalski musi zrozumieć, że zdrowie dzięki witaminie nie jest sloganem, ale nowym kluczem do osiągnięcia tak ważnego celu, jakim jest zachowanie przez nas dobrej kondycji. 

Kazimierz Funk

Kazimierz Funk urodzony 23 lutego 1884 w Warszawie - zmarł 19 stycznia 1967 w Nowym Jorku - polski biochemik, twórca nauki o witaminach. W 1900 ukończył gimnazjum w Warszawie, po czym wyjechał do Szwajcarii. Studiował tam biologię i chemię. W 1904 pod kierownictwem Stanisława Kostaneckiego przeprowadził przewód doktorski. W następnych latach pracował w Instytucie Pasteura w Paryżu, na Uniwersytecie Berlińskim i w Wielkiej Brytanii (prowadził badania nad przyczyna nieznanej wcześniej choroby beri-beri). Odkrył i wyodrębnił z otrębów ryżowych pierwszą witaminę B1. Jego badania pozwoliły wykryć obecność tej witaminy w rozmaitych pokarmach, m.in. w drożdżach, mleku i mózgu wołowym. Funk jest autorem terminu "witamina", który wprowadził w 1912 roku. Zajmował się leczeniem chorych na awitaminozy. 

Przewidywał, że brak witamin może powodować inne choroby: krzywicę, szkorbut, pelagrę. Większość swoich prac badawczych zrealizował w Instytucie Pasteura w Paryżu. W czasie I wojny światowej przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, gdzie prowadził badania nad wykorzystaniem witamin do celów leczniczych. W 1923 wrócił do Polski. W latach 1923-1928 kierował oddziałem biochemii Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie, pracował w Warszawie m.in. nad wyizolowaniem hormonu - insuliny. Badał wpływ witaminy B1 na przemianę węglowodanową i zajmował się badaniem kwasu nikotynowego. W 1928 wyjechał do Paryża, gdzie prowadził badania nad hormonami. W 1939, po wybuchu II wojny światowej, wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie pozostał do końca życia. W ostatnim okresie życia Funk zajmował się badaniem przyczyn raka. Jest autorem kilkuset publikacji naukowych. Zmarł w Nowym Jorku w wieku 83 lat.

Podział Witamin


Z punktu widzenia chemicznego witaminy należą do różnych grup związków organicznych, a jedynie ich znaczenie dla organizmów żywych pozwala opisywać je pod wspólną nazwą. Z tego też powodu tradycyjnie witaminy dzieli się na:
  • rozpuszczalne w wodzie
witamina C (kwas askorbinowy)
witamina B1 (tiamina)
witamina B2 (ryboflawina)
witamina B3 (niacyna, witamina PP, kwas nikotynowy, amid kwasu nikotynowego))
witamina B5 (kwas pantotenowy)
witamina B6 (pirydoksyna, pirydoksal,adermina)
witamina B7 (biotyna, witamina H)
witamina B11 (kwas foliowy)
witamina B12 (cyjanokobalamina)
witamina P (mieszanina pochodnych flawonoidowych np. hesperydyna, rutyna)
  • rozpuszczalne w tłuszczach
Witamina A (retinol i jego pochodne)
Witamina D (cholekalcyferol i pochodne)
Witamina E (tokoferol)
Witamina K (fitochinon, menadion).

Czasami za witaminę (F) uważa się także nienasycone kwasy tłuszczowe, nie jest to jednak powszechnie zaakceptowany pogląd. Czasami do witamin zaliczane są też Kwas liponowy (rzekoma witamina N) oraz seria związków oznaczanych jako witaminy B z indeksem wyższym niż 12, np: kwas orotowy (B13), kwas pangamowy (B15) amigdalina (B17) - nie jest to jednak powszechnie przyjęte.

Podział ten jest istotny z co najmniej dwóch powodów:
  • czynniki zaburzające metabolizm tłuszczów w zakresie ich trawienia i wchłaniania, będą zaburzały metabolizm witamin rozpuszczalnych w tłuszczach.
  • witaminy rozpuszczalne w tłuszczach stosunkowo łatwo przedawkować, gdyż kumulują się w tkankach bogatych w lipidy. Z kolei witaminy rozpuszczalne w wodzie (z wyjątkiem witaminy B12) nie są magazynowane, ich nadmiar wydalany jest z moczem w ciałku nerkowym. W związku z tym, witaminy rozpuszczalne w wodzie, poza B12, w odróżnieniu od rozpuszczalnych w tłuszczach, muszą być stale dostarczane do organizmu.

Mechanizm Działania Witamin

Wyróżnia się trzy mechanizmy:
  • funkcja kofaktorów - działają tak jak witaminy z grupy B; same witaminy B nie są kofaktorami, dopiero ich modyfikacja chemiczna w organizmie prowadzi do powstania kofaktorów; bez dostarczenia witamin z grupy B organizm nie może jednak wyprodukować tych kofaktorów
  • działanie antyoksydacyjne (beta-karoten, tokoferole, kwas askorbinowy)
  • działanie receptorowe, pochodne witaminy A - głównie kwas retinowy, a także pochodne witaminy D; komórki organizmu posiadają swoiste receptory dla tych związków; powoduje to, że wielu badaczy klasyfikuje te związki do hormonów; nie są to jednak ani hormony, ani cytokiny, ale związki posiadające receptorowe oddziaływanie innego rodzaju.
Działają przeciwstawnie do antywitamin. 

Witaminy mogą trafiać do organizmu jako:
  • witaminy preformowane
  • prowitaminy (związki ulegające w organizmie przekształceniu we właściwą witaminę). 
Dzienne zapotrzebowanie na witaminy jest niewielkie i liczone w miligramach (mg), a nawet w mikrogramach (μg). Przedawkowanie, niedobór lub brak jakiejś z witamin, po wyczerpaniu zapasów organizmu, prowadzi do jednostek chorobowych, które nazywamy w zależności od zaawansowania hiperwitaminozą (przedawkowanie), hipowitaminozą (niedobór częściowy) lub awitaminozą (całkowity brak). Związki organiczne, które dopiero w organizmie zostają przekształcone w odpowiednią witaminę, nazywa się prowitaminami. Innymi kluczowymi dla organizmu substancjami są makroelementy i mikroelementy, czyli pierwiastki, których obecność jest niezbędna dla funkcjonowania organizmu. Są one zwykle spożywane w formie przyswajalnych związków nieorganicznych a także niekiedy i metaloorganicznych. 

Diagnostyka ważniejszych hipowitaminoz (niedoborów) 
wg prof. W.F. Zelenina i prof. N.A. Kurszakowa, 1952 r.
Hipowitaminoza, objawy, dane laboratoryjne

Hipowitaminoza A
Objawy: Kurza ślepota, suchość, utrata blasku i zmniejszona wrażliwość spojówki; suchość i łuszczenie się skóry; rogowacenie torebek włosowych; tworzenie się wągrów i czyraków.
Dane laboratoryjne: Zaburzenia adaptacji wzrokowej w ciemności. Obniżona zawartość witaminy A i karotenu we krwi. 
Pokarmy: masło, śmietana, mleko, sery tłuste; Karoten, czyli prowitamina A: marchew, pietruszka, koper, szczypiorek, szpinak, jarzębina, berberys, głóg, pyłek pszczeli, morele, jarmuż, dynia. 

Hipowitaminoza B1
Objawy: Zmniejszona zdolność skupiania uwagi; szybkie męczenie się umysłowe, osłabiebie mięśni, zmniejszone łaknienie, zaparcia.
Dane laboratoryjne: Zmniejszone wydalanie witaminy B1 w moczu. Zwiększona zawartość kwasu pirogronowego we krwi i w moczu. 
Pokarmy: jogurt, kefir, zboża, mussli, otręby zbożowe, orzechy, głóg, owoce suszone, miód, pyłek pszczeli, grzyby. 

Hipowitaminoza B2, hiporyboflawinoza
Objawy: Utrata łaknienia, osłabienie, swędzenie, uczucie kłucia i pieczenia w oczach, naciek okolicy okołorogówkowej i wrastanie naczyń do rogówki, zapalenie błony śluzowej kątów ust i czerwieni warg (cheilosis). 
Dane laboratoryjne: Zmniejszone wydalanie ryboflawiny w moczu. Waskularyzacja rogówki. 
Pokarmy: brukselka, fasola, groch, drożdże, pyłek pszczeli, mleko świeże, śmietana, sery, 

Hipowitaminoza PP
Objawy: Zespół neurasteniczny (drażliwosć, bezsenność, przygnębienie). Rozwolnienie i biegunki bez krwi i śluzu. 
Dane laboratoryjne: Brak kwasu solnego w soku żołądkowym (achlorhydria). Zmniejszone wydalanie amidu kwasu nikotynowego (N-methyl - nikot. amidu) w moczu.
Pokarmy: fasola, kasza, otręby pszenne, groch, grzyby, drożdże, kasza pszenna, mussli. 

Hipowitaminoza C
Objawy: Sinica (cyanosis) warg, nosa, uszu, paznokci; krwawienie dziąseł w czasie przysysania wargami i wskutek lekkich urazów; bóle podeszw; bladość skóry; spadek ciepłoty ciała; nadmierne rogowacenie mieszków włosowych z pojedyńczymi wybroczynami. 
Dane laboratoryjne: Zwiększona przepuszczalność włośniczek. Zmniejszone wydalanie lub niewydalanie kwasu askorbinowego w moczu. Niedobór nasycenia kwasem askorbinowym ustroju. Zmniejszona zawartość kwasu askorbinowego we krwi. 
Pokarmy: owoc dzikiej róży, grejpfrut, chrzan, porzeczki, pietruszka, koperek, berberys, rokitnik, jarzębina, papryka. 

Witamina B-12


Cyjanokobalamina, czyli witamina B12 uczestniczy w tworzeniu czerwonych komórek krwi, tworzeniu materiału genetycznego (synteza DNA i RNA), uczestniczy w przemianach metabolicznych tłuszczów i węglowodanów, prawidłowym funkcjonowaniu układu nerwowego, uczestniczy w przemianach puryn i pirymidyn. Zapobiega anemii złośliwej, którą jej niedobór powoduje. Bierze udział w przemianie kwasu foliowego do biologicznie aktywnego tetrahydrofolianu. Używane nazwy: Cyjanokobalamina, kobalamina, czynnik przeciwanemiczny, czynnik wątrobowy, factor Castle'a. Witamina B12 bywa nazywana czerwoną witaminą lub kobalaminą, ponieważ w jej cząsteczce znajduje się atom kobaltu. Żółtko jaj kurzych zawiera 3,6 mikrograma witaminy B12, a mleko świeże od krowy 0,3 mikrograma na 100 gram produktu. Mleko krowy, kozy czy owcy i przetwory mleczne jak śmietana, jogurt, kefir, sery twarogowe, makaron jajeczny, masło klarowane zawierają około 1 mikrogram w 100 gramach produktu. Picie jogurtu, kefiru czy zjadanie sera zaspokaja zapotrzebowanie na witaminę B12. Sery dojrzewające (brie, gouda, edamski) i jaja zawirają zwykle 1-5 mikrogramów na 100 gram produktu. 

Dobowe zapotrzebowanie to 2-3 mikrogramy dla dorosłych, 0,9 dla małych dzieci do lat trzech, 1,2 dla dzieci do lat 8, oraz 1,8 do lat 13. Zdaniem wielu autorów głównym źródłem witaminy B12 w naturze są drobnoustroje. Śladowe ilości witaminy B12 znajdują się w glebie i wodach stawów. Witamina B12 jest u człowieka magazynowana w wątrobie i zapas może starczyć nawet na 3 lata! Z ciekawostek można wspomnieć, że dawni jogini żyli na diecie wegańskiej, ale w zalecenia dietetycznych mieli spożywanie jogurtu czy masła klarowanego zwanego ghee (ghi). W niewielkim stopniu jest tworzona przez bakterie w przewodzie pokarmowym. Ostatnio na przełomie XX/XXI wieku pojawiły się doniesienia o obecności witaminy B12 w bardzo małych ilościach w grochu i innych roślinach strączkowych oraz w siewkach czyli kiełkach zbóż jak w kiełkach lucerny. Trochę Vit. B12 zawiera mleko sojowe, niektóre kasze, fermentowane produkty sojowe i wzbogacone ekstrakty drożdżowe. Witamina B12 występuje w kiszonej kapuście, którą poleca się weganom. Dzienną porcję tej witaminy zapewni ci np. 1/2 litra jogurtu lub 30 dag twarogu. 

Witamina B12 pełni ważną rolę przy produkcji nowych komórek. Przy jej niedoborach proces ten jest bardzo upośledzony. Zwłaszcza dotyczy to komórek krwi, które regenerują się bardzo często. Konsekwencją niedoboru będzie więc silny spadek odporności organizmu (zdegenerowane białe ciałka), co za tym idzie częste infekcje, a więc i okresowe łamanie w kościach, które jest przecież niczym innym jak reakcją na toksyny wydzielane przez mikroby. Będą częste biegunki, jako że błona śluzowa jelit też się regeneruje. Będą zanikowe zapalenia języka, pieczenie całej jamy ustnej. A co najgorsze, będzie szereg objawów ze strony układu nerwowego. Te są najgroźniejsze, jako że zbyt długie ich lekceważenie może skończyć się naprawdę przykro - głębokie uszkodzenia są już, niestety, nieodwracalne. Będą to delikatne porażenia nerwowe, zwłaszcza w obrębie nóg, problemy z chodzeniem, z utrzymaniem równowagi. Do tego wszystkiego dojdzie paskudne samopoczucie. No i oczywiście nieszczęsna niedokrwistość makrocytowa, która objawi się osłabieniem, zadyszkami, marznięciem kończym - a kończyny przemarznięte często reagują jak "przewiane", czyli zaczyna w kościach łamać. 

Leczenie jest naprawdę baaardzo proste. Żadne tabletki, one za wolno działają. Zastrzyk, najczęściej jeden wystarczy, czasem - przy ciężkich niedoborach - kilka pod rząd. Zastrzyk kosztuje bodajże 3 zł. Przez 2 tygodnie po zastrzyku należy jeść dużo żelaza i kwasu foliowego, aby ułatwić organizmowi regenerację krwinek. Czas 2 tygodnie bo tyle zajmuje regeneracja krwi. Nieco dłużej układu immunologicznego. Osoby chorujące na boreliozę powinny Witaminę B12 zażyć profilaktycznie, z dwóch powodów. Po pierwsze, silnie stymuluje organizm, ułatwia mu walkę z chorobą. Po drugie, duże dawki tej witaminy pomagają regenerować uszkodzenia nerwów. W grupie podwyższonego ryzyka na niedobór wit B12 są osoby nadużywające alkoholu, z chorobami przewodu pokarmowego oraz osoby w podeszłym wieku. 

Niedobór witaminy B12 przyczynia się także do powstania zaburzeń w funkcjonowaniu mózgu i układu nerwowego. Obserwuje się długotrwałe stany rozdrażnienia, irytację, lęki, depresje, zmęczenie, drętwienie rąk i nóg, trudności z chodzeniem, jąkanie się. Brak tej witaminy towarzyszy ciężkim schorzeniom neurologicznym, takim jak stwardnienie rozsiane czy choroba Alzheimera. Nie wiadomo jeszcze, jakie są przyczyny tych chorób, ale stwierdzono, że obnażenie komórek nerwowych pozbawionych otoczki mielinowej, w której wytwarzaniu bierze udział witamina B12, powoduje bezwład umysłowy i fizyczny, drętwienie, mrowienie, utratę pamięci, dezorientację, zmiany w tkance nerwowej, postępującą demencję. Dlatego też stosowane w terapii dawki witaminy B12 mogą złagodzić przebieg tych - na razie nieuleczalnych - schorzeń. Ponieważ objawy niedoboru witaminy B12 oraz zaburzeń układu nerwowego w cukrzycy są podobne, przypuszcza się, że jej brak może być związany z neuropatią cukrzycową. 

Gdy w organizmie zabraknie witaminy B12, możemy również zaobserwować stany zapalne ust, niemiły zapach ciała i dolegliwości miesiączkowe. Witamina B12 produkowana jest przez bakterie żyjące w układzie pokarmowym zwierząt odpowiedzialne za pewne rodzaje fermentacji, stąd obecność tej witaminy np. w kiszonej kapuście. W pokarmach roślinnych występuje tylko wtedy jeśli zostały poddane fermentacji lub po prostu zanieczyszczone drobnoustrojami. Niestety stosowanie nadmiernych ilości nawozów spowodowało między innymi wyjałowienie gleby z kobaltu, a w razie jego braku w glebie bakterie nie wytwarzają tej witaminy. Witamina B12 jest łatwo niszczona w wysokiej temperaturze, pod wpływem światła i przetwarzania żywności, stąd niedobory dość częste. Wchłanianie tej witaminy ograniczają duże dawki witaminy C. Coraz częściej mówi się o epidemii niedoboru w populacji, dotyczy to mniej wegetarian a bardziej ludzi odżywiających się w sposób tradycyjnie mięsożerny. Wegetarianie są w dużo lepszej sytuacji niż ludzie suplementujący za pomocą np. wątroby czy soku z wątróbki, która jest u zwierząt prawdziwym śmietnikiem metali ciężkich i innych toksyn, odkładanych w tym narządzie przez całe życie. 

Niedobór witaminy B12 powoduje:
- zaburzenia powstawania ciałek krwi, zwłaszcza czerwonych - niedokrwistość złośliwa, magaloblastyczna (choroba Addisona - Biermera),
- zmiany zwyrodnieniowe błony śluzowej żołądka,
- zaburzenia żołądkowo jelitowe i brak apetytu,
- stany zapalne ust,
- zaburzenia w układzie nerwowym (zaburzenia czucia, niezborność ruchów, zmęczenie, drętwienie rąk i nóg, trudności w chodzeniu),
- zaburzenia wzrostu u dzieci,
- niemiły zapach ciała,
- hiperhomocysteinemia,
- jąkanie się,
- depresja,
- dolegliwości miesiączkowe.

Nadmiar witaminy B12 powoduje:
- przy stosowaniu przez dłuższy czas megadawek tej witaminy zaobserwowano u niektórych ludzi objawy uczuleniowe. 

Ciekawostki o witaminie B-12

- mięso i wędliny wieprzowe w tym baleron i szynka, a także drób i wędliny drobiowe zawierają śladowe ilości witaminy B12 (poniżej 1 mikrograma), stąd osoby żywiące się drobiem czy wieprzowiną miewają typowe niedobory witaminy B12. 
- zapasy witaminy B12 zgromadzone w wątrobie zdrowego człowieka wystarczają do pokrycia zapotrzebowania człowieka na około 3 lata. Do niedoboru dochodzi zazwyczaj u kiepskich jaroszy, u osób ze schorzeniami związanymi z nieprawidłową produkcją czynnika Castle'a w żołądku lub zaburzeniami wchłaniania w jelitach, 
- wegetarianie wykluczający z diety jajka i przetwory mleczne są czasem narażeni na niedobory witaminy B12, w perspektywie kilku lat, po przejściu na wegetarianizm,
- w związku z tym, że witamina B12 działa łącznie z kwasem foliowym, zwiększenie przyjmowania folacyny częściowo niweluje jej niedobory, 
- prawidłowo działająca tarczyca ułatwia wchłanianie witaminy B12,
- witamina B12 aktywizuje substancje żelaza w organizmie oraz umożliwia wchłanianie witaminy A, gdyż pobudza karoteny do udziału w przemianie materii, aby potem mogły się przekształcić w aktywną formę tej witaminy, 
- mikroflora przewodu pokarmowego człowieka ma zdolność syntezy witaminy B12, głównie w jelicie grubym, 
- witamina B12 ułatwia osiągnięcie równowagi psychicznej, pomaga w uczeniu się i skupieniu uwagi.
- słodycze, napoje słodzone i cukier uszkadzają florę bakteryjną jelit - a to wpływa na zaburzenia wchłaniania witaminy B12,
- dzienne zapotrzebowanie na tą witaminę stanowi, że przez całe życie potrzebujemy jej tyle, ile waży ziarno zboża. 
- Jeśli przez długi czas w pożywieniu było za mało witaminy B12, we wczesnym okresie może to powodować pojawienie się takich objawów jak ogólne osłabienie, apatia, obniżona sprawność intelektualna, zakłócenia pamięci, bóle kości. Jeżeli braki witaminy w diecie przedłużają się do około 2-3 lat, wówczas pojawiają się charakterystyczne objawy niedoborowe typu: anemia złośliwa (niedokrwistość makrocytarna, megaloblastyczna), drętwienia, mrowienia, zaburzenia czucia, zaburzenia ruchu. 
- hipowitaminoza B12 to najczęściej choroba alkoholowo-wieprzowo-drobiowa, gdyż częściej jej objawy i powikłania występują u alkoholików, spożywających dużo drobiu i wieprzowiny. 
- skóra chorych na anemię ma odcień żółtawobrązowy przypominający mleczną kawę, występują u nich częste biegunki i trudności w zachowaniu równowagi, 
- czynniki szkodliwe dla witaminy B12 to: alkohol, kwasy, alkalia, woda, światło słoneczne, estrogeny, tabletki nasenne. 
- wchłanianie witaminy B12 umożliwia wapń, a proces ten ułatwia obecność żelaza, witaminy B6 oraz E. 

Przykazania dr Bircher-Bennera

  • Każdy posiłek zaczynać od pokarmu surowego. 
  • Codziennie zjadać jakieś zielone liście. 
  • Potrawy gotować w małej ilości wody (najlepiej na parze) i jak najkrócej, nie dłużej, niż wymaga tego uzyskanie "jadalnej" konsystencji. Warzywa zalewać wrzątkiem.
  • Starać się wyeliminować całkowicie wszelkie mięso. 
  • Jeść müssli przez cały rok.

ODCHUDZANIE B-B


Dieta B-B jest najbardziej znana i polecana jako skuteczny sposób odchudzania. Zanim zaczniesz stosować dietę, przez tydzień zapisuj wszystko co zjadasz, każdy posiłek i przekąskę. W diecie tej zaleca się zmniejszenie ilości produktów zawierających tzw. "puste kalorie" i "bomb kalorycznych", czyli duże ilości słodyczy (tłuszcze, cukier), tłuste mięsa, wędliny i sery (szczególnie żółte), piwo, alkohol. Wszystko krój na cienkie plasterki - stwarza to pozory obfitości. Wyłącz ostre przyprawy, pobudzają apetyt. Jedz na małych talerzykach, oszukasz wzrok. Po każdym kęsie odkładaj kanapkę na talerzyk. Sięgnij po nią gdy będziesz mieć puste usta. Wypij szklankę wody przed posiłkiem. Jedz powoli i dokładnie przeżuwaj każdy kęś w ustach. Nie zjadaj czegoś tylko dlatego, że mogłoby się zmarnować. Usuwaj skórkę z drobiu. Śmietanę zastępuj kefirem lub jogurtem. Osoby cierpiące na choroby takie jak anoreksja powinny niezwłocznie przejść na dietę B-B na której mają gwarantowaną szczupłą sylwetkę, długi i generalnie zdrowe życie. 

W przybliżeniu tak powinien wyglądać "rozpis" kaloryczny posiłków:

I śniadanie - 250 Kcal,
II śniadanie - 100 Kcal,
Obiad - 350 Kcal,
Podwieczorek - 100 Kcal,
Kolacja - 200 Kcal.

Przykłady na cały tydzień

I śniadanie - 250 Kcal. 

Do wyboru:
1. Bułeczkę pełnoziarnistą posmarować łyżeczką masła lub margaryny, obłożyć 2 cienkimi plasterkami gotowanej szynki oraz kilkoma plasterkami ogórka.
2. 3 dag płatków czekoladowych zalać połową opakowania jogurtu waniliowego, wkroić mandarynkę.
3. 10 dag twarożku wymieszać z łyżeczką śmietany, skropić sokiem z cytryny i posłodzić słodzikiem. Dodać pokrojone pół pomarańczy i pół jabłka oraz 10 dag malin.
4. Kromkę ciemnego tostu posmarować łyżeczką margaryny, obłożyć liściem sałaty, plasterkiem sera żółtego lub łyżeczką serka topionego. Zjeść z kiwi i marchewką lub pomidorem, papryką.
5. Kromkę chleba z pełnego przemiału posmarować łyżeczką masła i 5 dag twarożku, położyć pomidora na kanapkę.
6. Jajko roztrzepać z łyżką wody, dodać pół pęczka posiekanego koperku lub szczypiorku, doprawić solą i pieprzem. Usmażyć na łyżeczce masła. Zjeść z kromką chleba z pełnego przemiału.
7. Małą bułeczkę przekroić i posmarować łyżeczką masła oraz 2 łyżeczkami dżemu.

II śniadanie i podwieczorek - 100 Kcal.

Do wyboru:
* Kromka chleba z masłem i pomidorem.
* Kromka chrupkiego chleba z 2 łyżeczkami twarożku i pomidorem.
* Kromka pumpernikla z masłem i pół ogórka.
* Filiżanka zupy pomidorowej z ryżem.
* 100ml wywaru warzywnego z roztrzepanym jajkiem.
* Marchewka z jabłkiem i sokiem cytrynowym.
* 2 pomidory, 2 cebulki ze szczypiorkiem.
* 6 cieniutkich plasterków polędwicy wieprzowej.
* 4 cienkie plasterki mortadeli.
* Plasterek szynki gotowanej.
* 6 plasterków polędwicy drobiowej.
* 10 dag serka homogenizowanego z 10 dag truskawek.
* 10 dag sera chudego ze szczypiorkiem.
* Szklanka maślanki z kromką chrupkiego pieczywa.
* Mały banan.
* Grapefruit.
* 2 brzoskwinie.
* 2 jabłka.
* 2 delicje.
* 5 kostek czekolady.
* 3 kulki lodów owocowych.

Obiad - 350 Kcal.

Do wyboru:
1. Pokroić w zapałkę 10 dag piersi z kurczaka, małą zieloną lub żółtą cukinię, marchewkę i por. Mięso obsmażyć na łyżce oleju, dodać warzywa i jeszcze 5 min. dusić. Doprawić solą, pieprzem i przyprawą chińską. Posypać tymiankiem, zjeść z kromką chleba pełnoziarnistego lub dwoma małymi ziemniakami.
2. 10-15 dag piersi z kurczaka obsypać przyprawami (Prymat Kucharek, papryka, pieprz itp.), usmażyć na łyżeczce oliwy. Ugotować 15-20 dag warzyw (kalafiora, brokuła, fasolki szparagowej, marchewki). Zjeść z 1 ziemniakiem.
3. 15 dag piersi indyka oraz 20 dag pieczarek opłukać i pokroić. Obsmażyć na łyżce oleju. Dodać 5 dag groszku oraz łyżkę chudej śmietany. Doprawić ziołami, solą i pieprzem.
4. 10 dag mielonego mięsa wyrobić z łyżką twarożku, solą i pieprzem. Uformować małe frykadelki. Oczyścić 2 strąki papryki, obrać cebulę. Warzywa drobno pokroić. Na patelni rozgrzać łyżkę oleju. Frykadelki smażyć z warzywami.
5. Szklankę ugotowanego makaronu zmieszać z sałatką z pomidora, papryki, ogórka i 2 łyżkami twarożku.
6. Szklankę kaszy gryczanej zjeść z jajkiem sadzonym na łyżeczce oleju. Wypić do tego szklankę maślanki lub kefiru.
7. Jednego sporego ziemniaka ugotować w mundurku i pokroić. Mały kawałek czerwonej papryki pokroić w kostkę. Wymieszać 1 łyżkę octu winnego, 1 łyżeczkę oliwy, sól i pieprz. Marynatą polać warzywa. 100g fileta z morszczuka, dorsza, flądry, pstrąga lub soli usmażyć na maśle lub margarynie.

Kolacja - 200 Kcal.

Do wyboru:
1. Sałatka z 100g chudej wędliny, 1 cykorii, 1 ogórka kiszonego, 1 kwaśnego jabłka, 100ml jogurtu naturalnego.
2. Pierogi leniwe z chudego twarogu (150g).
3. 2 kromki pieczywa chrupkiego żytniego z masłem lub margaryną i białym serem oraz surówka z cykorii, rzodkiewek i pomidora.
4. Kromka ciemnego pieczywa z 50g chudej wędliny i sałatką z papryki, cebuli i pomidora.
5. Kromka pieczywa i sałatka z pora, ogórka kiszonego, 3 łyżek groszku konserwowego.
6. Sałatka owocowa z kiwi, grejpfruta, plastra ananasa.
7. Sałatka z tuńczykiem (120g tuńczyka w sosie własnym, 2 łyżki kukurydzy, 2 łyżki ugotowanego ryżu, 2 liście kapusty pekińskiej).

NAUKOWA DIETA ŻYCIA B-B


Proponuję zastosować naukowo i praktycznie sprawdzoną - istniejącą od ponad stu lat - dietę dr. Birchera, która jest o wiele tańsza i zdrowsza niż tradycyjne, uznane w pewnym momencie przez naukę za niekorzystne dla zdrowia, odżywianie. I choć pozornie może się wydawać, że dieta ta prowadzi prosto do grobu - zwłaszcza tym, którzy nie wyobrażają sobie obiadu bez kotleta zajmującego prawie cały talerz, tak że pozostaje już niewiele miejsca na jarzynę - jest zupełnie inaczej. Prowadzi ona do życia w pełnym zdrowiu psychicznym i fizycznym, a nawet prowadzi do długowieczności czego dowodzą Hunzowie, gdyby nie skażone środowisko - już, niestety, nie naturalne - w jakim przyszło nam żyć.

Dieta Maksymiliana B-B zaleca: 
  • spożywanie białka zwierzęcego w postaci odtłuszczonego mleka i chudego twarogu, a białka roślinnego w postaci warzyw, pełnych produktów zbożowych (kasz, pieczywa), orzechów i owoców.
  • używanie wyłącznie tłuszczów roślinnych, zawierających nienasycone kwasy tłuszczowe, 
  • znaczne ograniczenie pokarmów o wysokiej zawartości skrobi (mąki, drobnych kasz, ziemniaków, cukru - z wyjątkiem zawartego w owocach), 
  • zmianę proporcji między pokarmami gotowanymi i surowymi - na korzyść surowych pokarmów roślinnych (owoce i warzywa zawierają substancje biologicznie czynne). W celu lepszego ich przyswojenia owoce i warzywa powinno się jadać przed posiłkami gotowanymi.
  • znaczne ograniczenie soli, ostrych przypraw, kawy i nikotyny. 
Dietę odchudzającą najlepiej zacząć od przetrwania jednego do dwóch dni wyłącznie na sokach owocowych. To doskonale oczyści organizm i przygotuje do diety. Po skończeniu diety można aplikować sobie np. raz w tygodniu dzień sokowy. 

Rano: szklanka soku z pomarańczy, jabłek, jagód, malin. 

W południe: to samo co rano lub szklanka soku z warzyw - marchwi, buraków, kapusty, pomidorów, ogórków lub mieszanego. 

Wieczorem, około 18.00: szklanka soku owocowego. Ewentualnie można wypić 4 szklanki soku w godzinach: 8.00, 12.00, 16.00, 18.00. Pod żadnym pozorem nie wolno przedłużać dni sokowych! 

Przez kolejne trzy - cztery dni włącza się napoje mleczne. 

I śniadanie: szklanka soku owocowego lub warzywnego, 

II śniadanie: szklanka jogurtu, kefiru, pół szklanki naparu z dzikiej róży, 

W południe: po szklanka soku z owoców i jogurtu, szkl. naparu z dzikiej róży, 

Wieczorem: szklanka soku owocowego, szkl. jogurtu

Znaczny ubytek wagi po tygodniu jest wynikiem głównie odwodnienia organizmu. Po skończonej diecie bardzo możliwe jest powrócenie do poprzedniej wagi, więc uważajcie na to, co jecie. Odrzucone podczas diety pokarmy wprowadzajcie stopniowo. 

Musli Doktora Burchera

Śniadanie - "surówka" z jabłek (czyli müssli Birchera), orzechy (różne, na zmianę), mleko, chleb razowy z masłem, owoce.


Przepis na poranną i wieczorną surówkę z jabłek (czyli müssli Birchera) nazywaną przez hollywoodzkie aktorki. Rano i wieczorem (na surówkę wieczorną płatki moczymy rano, na poranną - wieczorem) jedną kopiastą łyżkę płatków owsianych (płatki owsiane obniżają poziom "złego" cholesterolu i podwyższają poziom "dobrego"!) zalewamy trzema łyżkami niegazowanej wody mineralnej. Po dwunastu godzinach (tyle czasu powinny moczyć się płatki) dodajemy sok z 1/2 cytryny, łyżkę słodkiego skondensowanego mleka, łyżkę tartych orzechów i 2 średnie jabłka utarte w całości z ogryzkiem i ze skórką (błonnik, pektyny). Wszystkie składniki dokładnie mieszamy.

Jabłka można zastąpić innymi owocami (mogą być również suszone), na przykład:
- rodzynkami (słynny średniowieczny filozof i lekarz Mojżesz Majmonides zalecał ich spożywanie w astmie),
- daktylami (pomagają w zaparciach, zawierają bor powodujący m.in. wzrost poziomu estrogenów u kobiet po menopauzie, co zapobiega osteoporozie),
- figami (mają działanie przeczyszczające, przeciwwrzodowe, przeciwbakteryjne i przeciwpasożytnicze, obecny w figach benzaldehyd jest skuteczny w leczeniu niektórych guzów),
- morelami (cenne źródło m.in. potasu i pektyny),
- bananami (działają kojąco na żołądek, szczególnie są korzystne w niestrawnościach. Chronią ścianę żołądka przed szkodliwym wpływem kwasu i zapobiegają powstawaniu owrzodzeń. Mają także działanie przeciwbakteryjne),
- brzoskwiniami (źródło boru, podnoszącego m.in. aktywność mózgu).

Jeśli używamy owoców suszonych, należy rozmoczyć je w wodzie lub mleku. Są owoce, które po wysuszeniu zawierają wielokrotnie więcej witamin, niż świeże (np. morele).
- Mleko skondensowane świetnie zastępuje śmietanka, kefir, naturalny bezsmakowy jogurt, maślanka albo zwykłe mleko (może być kozie) z miodem.
- Płatki owsiane można stosować wymiennie z mąką razową lub innymi płatkami z całego ziarna (np. kukurydzianymi, jęczmiennymi, gryczanymi).
- Sok z cytryny można zastąpić innym kwaśnym sokiem owocowym, a orzechy - migdałami.
- Leniwi mogą używać do surówki gotowego, kupnego müssli, do którego dodajemy tarte jabłka. Ale to już drożej i gorzej. Tańsze i zdrowsze müssli zrobimy sobie sami z tych samych składników.

Obiad - owoce i orzechy, co drugi lub trzeci dzień - zupa jarska z dowolnych jarzyn (mogą być mrożone albo suszone), warzywa gotowane lub duszone, najlepiej w szybkowarze lub na parze. Wywar z warzyw wypijamy! Wiele warzyw, w tym wszystkie tzw. krzyżowe, jak np.: brokuły, kapusta, brukselka (która też jest kapustą), kalafior, jarmuż, kalarepa, rzodkiew, rzepa, brukiew zawierają przeciwnowotworowe indole, których połowa przechodzi do wody, w której warzywa są gotowane.
Ziemniaki gotujemy w łupinkach, niekiedy możemy sobie pozwolić na potrawę z jaj lub sera, zawsze - zielona sałata, surówki. 

Deser - niezbyt słodkie ciastko, kompot, budyń lub kisiel. W dni, kiedy jemy deser, nie jemy zupy.

Kolacja - taka sama, jak śniadanie. 

ZNACZENIE STARANNEGO PRZEŻUWANIA


Wszystkie posiłki jemy wolno, spokojnie, "kontemplacyjnie", staramy się jak najdłużej "przeżuwać" je w jamie ustnej. Jest też teoria zalecająca, by podczas jedzenia wyobrażać sobie spożywane produkty roślinne w ich naturalnej formie, np. gdy jemy marchewkę ugotowaną, albo pokrojoną, mamy sobie ją wyobrażać jako świeżo wyrwaną z ziemi roślinę - piękną, dorodną, pachnącą, wzrastającą w słońcu i żyznej glebie. 

Najwartościowsze składniki jedzenia są marnowane, jeżeli nie zostanie ono starannie pogryzione. Szybkie "pochłanianie" pokarmów, połykanie w całości, czyli niedokładne "zmiażdżenie" powoduje m.in., że skrobia nie zamienia się w cukier, a poza tym kawałki połykanego jedzenia są za duże, by żołądek i jelita mogły je strawić. Stwarza to pozór nietolerowania przez organizm pewnych pokarmów, które po dłuższym kontakcie ze śliną okazują się łatwo przyswajalne. Ślina bowiem zawiera enzym - amylazę ślinową rozkładającą skrobię na mniejsze cząsteczki, tzw. dekstryny i dwucukry. W jamie ustnej rozpoczyna się proces trawienia węglowodanów, pokarm zostaje wymieszany ze śliną i dochodzi do utworzenia kęsa pokarmowego. Ślina jest stale wydzielana przez gruczoły ślinowe, jednak jej wydzielanie gwałtownie wzrasta w czasie jedzenia (i na jego widok, gdy jesteśmy głodni). Jedzenie trzymane dłużej w jamie ustnej przybiera temperaturę ciała, co również jest bardzo istotne przy spożywaniu produktów surowych. Taką metodę jedzenia i picia propagował amerykański żywieniowiec i socjolog Horacy Fletcher (1849-1919). Od jego nazwiska dokładne mieszanie pożywienia ze śliną nazywa się fleczerowaniem. Picie metodą Fletchera szklanki wody trwa 20 minut!!!

Wbrew pozorom nie jest to dieta uboga. Jej podstawę stanowią: Nasiona, Owoce i Warzywa. 

Warzywa kojarzą nam się przede wszystkim z marchewką, pietruszką, selerem, porem, pomidorem, burakami, cebulą i papryką. Ale przechodząc na kuchnię jarską szybko zauważymy istnienie chociażby: bakłażanów, kabaczków, cukinii, cykorii, patisonów, salsefii, endywii, fenkułów, karczochów, białej i czarnej rzodkwi oraz wielu gatunków rzodkiewki czerwonej, wszelkich rodzajów sałat, kapust oraz niezwykle pożywnych warzyw strączkowych: soi, szparagów, fasoli i fasolki szparagowej, grochu i groszku zielonego, soczewicy...

Wybór jest przeogromny, o wiele większy niż mięs, którego jest tylko kilka "jadalnych" rodzajów (drób, ryby i tzw. owoce morza, wołowina, cielęcina, wieprzowina, baranina, jagnięcina), z których powinno się jeść tylko to, co pływa w morzach i oceanach (bo w rzekach to już niekoniecznie).

Cennym warzywem jest również niedoceniany ziemniak, którego dobrą opinię popsuła wieloletnia tradycja, w której występował przede wszystkim obok mięsa i był bestialsko "ulepszany" - polewany tłustymi sosami ("produktem ubocznym" pieczenia mięs), albo tłuszczem: smalcem ze skwarkami, czyli wytopioną słoniną (pyszne, ale zabójcze), albo tym, na którym smażyło się mięso. Ziemniaki nie są jedynie dodatkiem do mięsa, są warzywem, które można traktować "indywidualnie" i "całościowo" jako odrębny posiłek dostarczający nam:

  • skrobię - podstawowe źródło węglowodanów,
  • białko o wysokiej wartości biologicznej oraz
  • w dużej ilości witaminę C,
  • i w mniejszej: witaminę B1 (tiaminę), B2 (ryboflawinę), PP (kwas nikotynowy), B6 (pirydoksal), a także karoten przetwarzany w organizmie człowieka na witaminę A.
Ziemniak jest również jednym z ważniejszych źródeł substancji mineralnych, reprezentowanych głównie przez sole: potasu, fosforu, magnezu i wapnia. W bulwach ziemniaków znajdują się również liczne mikroelementy, m.in.: żelazo, mangan, miedź, cynk, nikiel, kobalt, bor.

Oprócz suszonych owoców żaden produkt żywnościowy nie zawiera tyle potasu, co ziemniak! Potas jest bardzo ważnym makroelementem, pomaga m.in. usuwać z organizmu produkty przemiany materii (wodę i chlorek sodowy). Dlatego ziemniaki są szczególnie pożądane w diecie osób cierpiących na choroby nerek. Ponadto potas ułatwia jasne myślenie polepszając zaopatrzenie mózgu w tlen, wpływa na obniżenie ciśnienia krwi, pomaga w leczeniu alergii.

Z ziemniaków, tak jak z innych warzyw, można robić soki i sałatki, również w połączeniu z innymi warzywami.

Oto najprostszy przepis na sałatkę z ziemniaków:

Ugotowane w tzw. mundurkach ziemniaki kroimy na drobne kawałki, posypujemy (do wyboru) posiekanym szczypiorkiem, koperkiem, pietruszką, rzeżuchą, majerankiem, oregano, bazylią, lubczykiem, cząbrem, tymiankiem - świeżymi lub suszonymi, skrapiamy sokiem z cytryny lub (prawdziwym) octem winnym. Można lekko skropić oliwą z oliwek albo olejem lnianym.

Prawdziwa bomba witaminy C!

Do sałatki możemy dodać dowolne warzywo lub warzywa. Smakowo dobrze się łączy z ogórkiem (świeżym albo małosolnym, kiszonym), pomidorem, selerem, cebulą, czosnkiem, rzodkiewką, kapustą, fasolą, groszkiem, kukurydzą. W ten sposób można przygotować sałatkę z każdej jarzyny.

Co kilka tygodni przerywamy dietę podstawową, by przez tydzień stosować dietę ściśle surówkową.

Dieta Surówkowa B-B


Śniadanie - "surówka" z jabłek (czyli müssli Birchera) - wg podanego przepisu (jabłka, poza mnóstwem innych właściwości, mają działanie przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe, przeciwzapalne i estrogenne. Obniżają poziom cholesterolu, zawierają czynniki przeciwnowotworowe. Przeciwdziałają zaparciom), 20-30 gramów orzechów (orzechy to, m. in. antidotum na choroby serca, chronią tętnice przed niszczącym działaniem cholesterolu), 100-200 gramów owoców, herbata z dzikiej róży (bogate źródło witaminy C) lub jedna szklanka mleczka migdałowego.

Obiad - 150-250 gramów owoców, 50-100 gramów zielonej sałaty, 20 gramów orzechów, szklanka soku owocowego, jarzynowego lub mleczka migdałowego.

Kolacja - taka jak śniadanie. Dla urozmaicenia "surówkę" (czyli müssli Burchera) można przygotować z innych owoców i innych płatków niż poranną.

Po tygodniu diety surówkowej znów wracamy do normalnej diety. 

SOKI - (patrz: obiad) dobrze jest pić mieszane. Jednak można mieszać jedynie warzywa z warzywami i owoce z owocami. Picie soków warzywnych dotyczy również soku z ziemniaków, który możemy pić oddzielnie oraz mieszać z innymi sokami warzywnymi. Sok z surowych ziemniaków stosuje się w leczeniu choroby wrzodowej żołądka i dwunastnicy oraz kataru żołądka. 

Nie wolno łączyć soku z owoców i z warzyw! Podobnie w sałatkach owoców nie powinno się mieszać z warzywami. Bardzo często jabłka dodaje się do sałatek warzywnych, ale to nie jest dobrze. 

Soki owocowe - doprawiamy sokiem z cytryny, miodem albo mleczkiem skondensowanym.
Soki jarzynowe - doprawiamy śmietanką, oliwą z oliwek, a także przyprawami roślinnymi: majerankiem, miętą, drobno posiekanymi liśćmi pietruszki lub koperku, bazylią, cząbrem, estragonem, oregano, tymiankiem, etc. - świeżymi lub suszonymi (patrz: sałatka ziemniaczana). 

Przepis na Mleczko Migdałowe


Jedną porcję mleczka sporządzamy z trzydziestu słodkich migdałów moczonych przez kilka godzin w zimnej, mineralnej, niegazowanej wodzie. Po namoczeniu migdały osuszamy czystą ściereczką i jak najdrobniej mielimy, np. w młynku do kawy, albo "nożowym" mikserem. Do proszku z migdałów dodajemy - wciąż mieszając - 200 ml zimnej mineralnej wody. Cedzimy. Do otrzymanego płynu można dodać trochę miodu, mleka, śmietany lub odrobinę wanilii (ale wanilii, a nie cukru wanilinowego!).

MIGDAŁY są ważnym źródłem niezwykłego, przed laty wnikliwie badanego przez amerykańskich naukowców, aminokwasu - fenyloalaniny. Ten ważny aminokwas zmniejsza uczucie głodu, zwiększa popęd seksualny, poprawia pamięć i refleks, łagodzi stany depresyjne. Należy pamiętać, że fenyloalanina ulega przemianom jedynie w obecności witaminy C, dlatego tak ważne jest w tej diecie picie soków i skrapianie sokiem z cytryny. Migdały są również cennym źródłem witaminy E, jednonienasyconych kwasów tłuszczowych (omega 3), naturalnych salicylanów oraz magnezu. 100 g migdałów zawiera 255 mg tego pierwiastka - dzienna dawka: 300 mg. 

GŁODÓWKA SOKOWA

Gdy już przyzwyczaimy się do takiego jedzenia i nie będzie nas "ssać" w żołądku w czym pomaga wspomniana fenyloalanina, możemy sobie robić co kilka tygodni trzydniową głodówkę sokową. Polega ona na wypijaniu każdego dnia pięciu szklanek surowego, świeżo wyciśniętego lub odwirowanego soku z owoców i z jarzyn (patrz: soki). Często powtarzana kuracja sokowa daje rewelacyjne efekty - oczyszcza organizm z toksyn nagromadzonych przez lata nieodpowiedniego żywienia, daje nam poczucie lekkości, jasności umysłu. Naprawdę warto. 

INDYKI i RYBY - Ostateczność w Diecie

Osoby, które nie wyobrażają sobie życia bez mięsa, mogą początkowo na obiad zamiast białego sera lub jajek jeść gotowanego lub duszonego indyka na zmianę z rybami - także gotowanymi lub duszonymi. Stopniowo zmniejszamy porcje białego mięsa, by się od niego zupełnie odzwyczaić. Jeśli komuś się to nie uda, nie ma wielkiej tragedii, ponieważ indyk i ryby są najzdrowszym mięsem ze wszystkich, jakie spożywamy i zwłaszcza zimą możemy je jeść z czystym sumieniem. Mięso zastępuje w pewien sposób fasola i soja, bogate m.in. w białko i aminokwas - fenyloalaninę. Zalecane w tej diecie mleko, biały ser, banany, suszone daktyle, orzeszki ziemne zawierają niezbędny dla naszego organizmu aminokwas - tryptofan, dzięki któremu spokojnie zasypiamy. Tryptofan zmniejsza także wrażliwość na ból, działa przeciwdepresyjnie, łagodzi migreny, zmniejsza pobudliwość i napięcie. Ze wszystkich mięs tylko ryby i indyk są bogatym źródłem tryptofanu. 

DIETY PRO-WEGETARIAŃSKIE


Z szeroko pojetym wegetarianizmem wiąże się pięć naukowych diet redukcyjnych, tj. dieta Bircher-Bennera, dieta Waerlanda, diety Schnitzera, dieta J. Evers, dieta Kollath-Brukera. Zgodnie z wykładnią Międzynarodowej Unii Wegetarian, wegetarianinem jest każdy, kto nie spożywa pokarmów pochodzących z uśmierconych zwierząt. Zachodni wegetarianizm nie jest jednorodną koncepcją filozoficzną a także żywieniową. W obrębie jego występuje kilka odmian różniących się restrykcyjnością odnośnie produktów pochodzenia zwierzęcego. Badania wskazują na niższy u wegetarian poziom cholesterolu i trójglicerydów, niższą częstość występowania chorób serca. 

Wegetarianizm w różnych odmianach jest stary jak sama ludzkość. Jeśli były całe epoki i trendy, gdzie odżywiano się przede wszystkim mięsem, to istniały również całe obszary naszego globu, gdzie spożywano głównie owoce i płody ziemi, a mięsa nie jadano w ogóle lub stanowiło ono rzadki dodatek. Natomiast w każdej wyższej cywilizacji pojawiali się filozofowie, lekarze i kapłani propagujący i stosujący wegetariański sposób odżywiania się. Współczesny wegetarianizm jest świadomym wyborem stylu życia, u podstaw którego leżą przede wszystkim względy humanitarne, intelektualne, zdrowotne, ekologiczne, a także ekonomiczne w skali makro czyli całej naszej planety.

Wśród licznych odmian wegetarianizmu można wskazać na następujące nurty:
  • weganie – zakazane mięso i jego przetwory, ryby, jajka, mleko i jego przetwory, a także artykuły użytkowe pochodzenia zwierzęcego, np. z skóry
  • weganie “surówkowi” – oprócz powyższego powstrzymują się od potraw gotowanych, w zamian spożywają dużo warzyw w postaci surowej
  • laktowegetarianie – dopuszczają spożywanie mleka i jego przetworów
  • owolaktowegetarianie – mleko wraz z jego przetworami oraz jajka są dozwolone

Dieta Bircher-Bennera


Zasady jej zaproponował żyjący na przełomie wieku XIX i XX szwajcarski lekarz Bircher-Benner. Podstawą jest pożywienie owolaktowegetariańskie przy czym trzon stanowią surowe owoce i jarzyny. Model wskazuje na trzy posiłki dziennie. Dozwolone są krótko podgrzewane produkty zbożowe i warzywne. Cukier i biała mąka są zakazane.

Dieta Waerlanda

Jej twórcą jest Szwed Aar Wareland. Jest to dieta mleczno-roślinna. Cykl żywieniowy obejmuje przeminną podaż posiłków zbożowych i surówek warzywnych i owocowych. Zakazane są alkohol, tytoń, herbata, kawa, kakao i wszelkie produkty i potrawy słodzone, jak również ostre przyprawy. U podstaw tej diety leży hipoteza, że produkty zwierzęce powodują rozwój szkodliwej jelitowej flory bakteryjnej, natomiast roślinne – rozwój flory naturalnej – pożytecznej, co ma wpływać zasadniczo na zdrowie. 

Diety Schnitzera

Wyróżnia się dwa rodzaje diety: owolatkowegetariańską oraz wegańską. Druga dieta dopuszcza jedynie surowiznę. Jest to dieta niskotłuszczowa i niskobiałkowa. Obiecuje ona wyleczenie nadwagi, stabilność psychonerwową, profilaktykę zaburzeń metabolicznych (artretyzm, choroby serca, naczyń krwionośnych), profilaktykę antywirusową, antybakteryjną, w tym przeciwpróchniczną. Obiecuje także urodę, łagodny przebieg ciąży i porodu, zdrowe i radosne potomstwo.

Dieta J.Evers

Dieta oparta na surowiźnie, nawet mleko i jaja spożywa się na surowo. Podstawą wyżywienia są owoce, bulwy i korzenie. 

Dieta Kollath-Brukera

Dieta obiecuje wyleczyć niemal wszystkie schorzenia związane z metabolizmem, w tym uczulenia. Opiera się na surowiźnie. Produkty należy spożywać w nieprzetworzonej postaci, z wyjątkiem zbóż, w przypadku których dopuszcza się kleiki z świeżego ziarna. Jest to dieta owolaktowegetariańska, przy czym dominuje surowy pokarm roślinny. 

Dieta Korbera, Manlego i Leitzmanna

U podstaw tej diety a raczej modelu żywienia leży założenie, że obróbka cieplna podczas przygotowywania potraw jest wyjątkowo szkodliwym procesem. Dlatego należy spożywać produkty najmniej przetworzone, w możliwie surowym stanie z upraw i hodowli ekologicznych. Podstawą wyżywienia jest mleko, zboża i jego przetwory, warzywa i owoce. Tłuszcze spożywa się na naturalne nierafinowane (masło, oleje). Unika się używek, cukru. Dieta dopuszcza okazjonalne spożywanie mięsa, ryb i jajek. Potrawy wymagające gotowania lub pieczenia należy przygotowywać krótko podgrzewając w wyższej temperaturze. Za szkodliwe uznaje się podgrzewanie, trzymanie w cieple. 

DIETA DLA NASZEJ PLANETY


Wszystkie te problemy, a także związki między trudnościami współczesnego świata a systemem żywienia zorientowanym na mięso, kompleksowo pokazuje praca Frances Moore-Lappe Dieta dla małej planety. Według autorki przejście na potrawy bezmięsne, wyłącznie roślinne i nabiałowe, spowodowałoby ogromne odciążenie całej gospodarki światowej, umożliwiłoby też rozwiązanie problemów natury zdrowotnej, ekonomicznej, ekologicznej, a także społecznej i moralnej. Kontynuowanie bowiem systemu żywienia opartego na mięsie, prowadzi - zdaniem autorki - do załamania się równowagi ekologicznej oraz klęski powszechnego głodu. 

Rocznie ludność Ziemi zwiększa się o ponad 100 mln. Istniejąca struktura żywienia prowadzi do tego, iż już obecnie około 90% światowych zasobów rolnych przeznacza się na paszę dla zwierząt hodowlanych. Przybywa ciągle nie tylko konsumentów mięsa, ale rośnie także apetyt. Stąd też gospodarka hodowlana obejmuje coraz większe areały pod zasiewy paszowe, z braku innych używając gleb słabych, wymagających użyźniania. Potrzebne są nawozy chemiczne i przeprowadzenie melioracji. Skutkiem tego spada poziom wód gruntowych. Gleba zaś zbyt intensywnie użytkowana ulega erozji, stąd do jej uprawy potrzeba coraz więcej wody, nawozów itp. 

W niektórych rejonach na potrzeby hodowlane wycina się i niszczy całe zielone obszary leśne. I tak powoli, choć coraz szybciej degraduje się przyrodę, wyczerpując jej naturalne zasoby. F. Moore-Lappe zwraca uwagę, że produkcja mięsa jest ogromnym marnotrawstwem białkowego pokarmu roślinnego. Np. z pokarmu roślinnego potrzebnego na wyprodukowanie 15 dag mięsa, można upiec tyle chleba, że nakarmi się nim 30 osób. W roku 1973 amerykańskie hodowle pochłonęły 140 mln zbóż i soi, a z tego w postaci mięsa wróciło 14 mln, tj. 1/10. Nowoczesne hodowle używają jako paszy treściwej najcenniejszych pokarmów dla ludzi: zboża, kukurydzy, soi, mleka, melasy, ziemniaków, itp. Z każdych 100% nakładów otrzymuje się: wołowiny - 6%, baraniny - 9%, wieprzowiny - 15%, mleka 27-35%. Aby wyprodukować 1kg protein zwierzęcych potrzebne są nakłady 20 razy większe niż na produkcję 1kg protein roślinnych. Tylko 10% kalorii i protein, którymi karmi się zwierzęta, odzyskujemy w postaci protein w mięsie. Po drodze znika zatem 90% energii i masy. 

Wykarmianie wielkiej ilości zwierząt rzeźnych jest nieprawdopodobnym marnotrawstwem rezerw ziemi. Do wyprodukowania jednostki wagowej protein zwierzęcych potrzeba 3 razy więcej wody niż do wyprodukowania tej samej ilości protein roślinnych. Z 1ha roślin strączkowych uzyskuje się 10 razy więcej białka niż przez wykorzystanie tego obszaru na produkcję mięsa. Z 1ha warzyw liściastych uzyskuje się od 15 do 26 razy więcej białka niż z produkcji wołowiny uzyskanej z tego samego obszaru. Jean Mayer, żywieniowiec z Harvardu szacuje, że zmniejszenie produkcji mięsa o 10% pozwoliłoby na zwiększenie produkcji przetworów zbożowych pozwalające na wyżywienie 60 mln ludzi. 

Intensywna działalność hodowlana niesie ze sobą negatywne skutki ekologiczne. Do przeszłości należy rolnictwo oparte na nawożeniu nawozami naturalnymi, pochodzącymi z miejscowej hodowli. Dziś glebę nawozi się chemicznymi, syntetycznymi substancjami, a odchody zwierząt z ogromnych, wysokonakładowych hodowli są odprowadzane najczęściej wprost do najbliższych zbiorników wodnych lub rzek. W samych Stanach Zjednoczonych - pisze F. Moore-Lappe - ilość odchodów z ogromnych ferm hodowlanych wynosi przeszło 2 mld ton rocznie, tzn. tyle, ile odchody połowy ludzi na całym świecie. 

SKUTKIEM TYCH PRAKTYK jest masowe zatruwanie wód powierzchniowych oraz ich degradacja. Również głównymi źródłami zanieczyszczeń w rzekach i strumieniach są odpady i ścieki z rzeźni i przetwórni mięsa. Georg Borgstrom mówi, że hodowla trzody powoduje dziesięciokrotnie większe zanieczyszczenia niż obszary zurbanizowane i trzykrotnie większe niż obszary przemysłowe. W swojej książce Populacja, zasoby i środowisko Paul i Anna Ehrlih dowodzą, że uprawa 1kg pszenicy wymaga jedynie 6 litrów wody, podczas gdy na wytworzenie 1kg mięsa potrzeba od 2500 - 6000 litrów wody.

W 1973 roku odkryto, że w Stanach Zjednoczonych jedna duża instalacja do zabijania kurcząt wykorzystuje dziennie ok. 455 mln litrów wody, tj. ilość, która wystarczy do zaopatrzenia w wodę miasta o 25000 mieszkańców. 

Oficjalne doniesienia o dziennym zapotrzebowaniu organizmu ludzkiego na białko mówią, że nie potrzebujemy 150g białka, jak mówiono jeszcze 20 lat temu, ale jedynie 30-45g. Białko zjedzone w nadmiarze nie tylko, że się marnuje, ale w rzeczywistości jest powodem poważnych zakłóceń w organizmie oraz przyczyną występowania raka i chorób serca. Aby otrzymać 45g białka dziennie nie musisz jeść mięsa. Możesz je uzyskać z diety ściśle wegetariańskiej, zawierającej ziarna zbóż, nasiona roślin strączkowych i oleistych, warzywa i owoce. Doc. Andrzej Pronczuk, dyrektor Instytutu Żywienia Człowieka SGGW w Warszawie, jest nieprzejednanym zwolennikiem diety naturalnej (...) ludzie ulegają pewnym mitom; że tylko mięsem można pokryć zapotrzebowanie na białko. W żadnym wypadku nie należy rozumieć fizjologicznego zapotrzebowania na białko jako zapotrzebowania na mięso. 2-3 szklanki mleka zastępują pod względem białkowym 100g mięsa średniej klasy. Z roślinami strączkowymi rzecz wygląda tak: groch i fasola mają o ponad półtora, a soja ponad dwa razy więcej białka niż mięso. Chcę tylko uzmysłowić i obalić mity wyrażające się w przekonaniu, że tylko pożywienie mięsne daje siłę i dostarcza organizmowi najlepszego zestawu białek, i że od mięsa się nie tyje. Badania Instytutu Karolańskiego ze Szwecji i Instytutu Maxa Plancka z Niemiec dowiodły, że większość warzyw, owoców, nasion zbóż i roślin strączkowych i oleistych jest wyśmienitymi źródłami pełnych białek. W rzeczywistości białka te są łatwiej przyswajalne niż białka z mięsa i nie wprowadzają żadnych toksyn.

Nadmiar białka zwierzęcego w organizmie redukuje energię ciała. W serii testów na wytrzymałość, które prowadził dr Irving Fisher z Yale University, wegetarianie byli dwukrotnie wydajniejsi.

Gdy dr Fisher obniżył spożycie białka u niewegetarian o 20%, ich wydajność wzrosła o 33%. Liczne inne badania dowiodły, że odpowiednia dieta wegetariańska pozwala lepiej wykorzystywać składniki odżywcze niż dieta mięsna. Badania dr Iotekyo z Uniwersytetu w Brukseli dowiodły, że wegetarianie są w stanie wykonywać dwu - lub trzykrotnie dłużej testy sprawnościowe i wypoczywają pięć razy szybciej niż osoby jedzące mięso. Choć wielu historyków i antropologów twierdzi, że człowiek jest istotą wszystkożerną, to jednak nasza budowa anatomiczna: zęby, szczęka i układ trawienny są przystosowane do diety bezmięsnej. Jak donosi Amerykańskie Towarzystwo Dietetyczne: Większość ludzi na przestrzeni dziejów odżywiała się wegetariańsko lub prawie wegetariańsko. I jest tak też obecnie. Wybitny szwedzki naukowiec Karol Linneusz oznajmił: Zarówno wewnętrzna jak i zewnętrzna budowa człowieka w porównaniu z anatomią zwierząt wykazuje, że naturalnym pożywieniem człowieka są owoce i inne produkty roślinne.

Gary i Steven Null w swojej książce Trucizny w twoim ciele ostrzegają przed zakupem mięsa: Zwierzęta są karmione i tuczone przez ciągłe dawkowanie środków uspokajających, hormonów, antybiotyków i 2700 innych substancji leczniczych. Proces ten zaczyna się nawet przed narodzinami i trwa długo po śmierci. Chociaż środki te pozostają w mięsie przeznaczonym do konsumpcji, to prawo nie wymaga, aby ostrzegać o tym na opakowaniu.

Mięso przygotowane do konsumpcji jest już zepsute, gdyż proces rozkładu zaczyna się tuż po uboju. Po kilku dniach przechowywania jego barwa zmienia się na szaro - zieloną, a zapach przyprawia o mdłości. Aby to ukryć, producenci mięsa dodają do niego szereg substancji, które nadają mu świeży wygląd, jak na przykład: azotany, azotyny i inne środki konserwujące. Badania dowiodły, że wiele tych środków ma działanie sprzyjające rozwojowi raka.

Dr Paavo Airola, czołowy autorytet w dziedzinie biologii i fizjologii żywienia, stwierdził, że mięso surowe zawiera wiele trucizn, między innymi dużą ilość kwasu moczowego, który wywołuje uzależnienie w taki sam sposób jak nikotyna, kofeina itp. które stwarzają zapotrzebowanie na dalsze dawki. Zaprzestając jedzenia mięsa, przeżywa się na początku trudności, odczuwa uzależnienie od mięsa do czasu, kiedy organizm upora się z odłożonymi truciznami. Później pragnienie to słabnie i zanika zupełnie. Można rozwijać się jedząc mięso i przyzwyczaić się do tego, ale nie oznacza to, że jedzenie mięsa jest szczególnie korzystne dla zdrowia, ekonomii, świadomości lub ogólnej sytuacji w świecie. Dieta pełnoziarnista dostarcza organizmowi węglowodany, białka, witaminy, sole mineralne w łatwo przyswajalnej formie. Ryż ciemny, pszenica, żyto, owies, gryka, proso i kukurydza są ziarnami, które powinny stanowić podstawę kuchni naturalnej, makrobiotycznej. Posiłek bez zboża jest jak taniec bez muzyki. Z nasion strączkowych najbardziej cenione są: ciemny gatunek fasoli, soja, soczewica, groch włoski. 

ŻADEN PRODUKT ROŚLINNY nie może równać się z soją pod względem zawartości białka. Chleb ciemny, pełnoziarnisty, razowy jest bogaty w witaminy i sole mineralne, dzięki dużej zawartości błonnika powinien mieć zastosowanie w diecie odchudzającej, przeciwcukrzycowej, przeciwmiażdżycowej. Żywność naturalna, mniej oczyszczona i nie oczyszczona, mąka z pełnego przemiału, sól kopalna, ryż nie polerowany itp. - jest bogatsza w pierwiastki życia i witaminy. Dr John Harwey Kellog: analizy porównawcze wykazały, że nerki osób jedzących mięso muszą wykonać trzykrotnie większą pracę niż nerki wegetarian, aby oczyścić organizm ze związków azotowych. Z tego powodu nerki z upływem lat nie wykonują tego zadania w stopniu wystarczającym dla organizmu. 

Amerykańskie Towarzystwo Medyczne podało, że spożywanie mięsa w ilości, która jest polecana w diecie wysokobiałkowej, powoduje wytworzenie nadmiaru kwasu moczowego. Dr Robert Atkin oświadczył, że kamienie nerkowe są wynikiem komplikacji spowodowanych nadmiarem kwasu moczowego w organizmie. Od lat 60-tych XX wieku naukowcy podejrzewali, że dieta mięsna jest w pewien sposób związana z rozwojem arteriosklerozy i z chorobami serca. Już w roku 1961 "Journal of the American Medical Association" stwierdził, że można zapobiec 90 - 97% chorób serca stosując dietę wegetariańską. 214 naukowców z 23 krajów, którzy przeprowadzali badania nad arteriosklerozą (miażdżycą) doniosło, że istnieje zupełna zgodność opinii o związku pomiędzy dietą, poziomem cholesterolu w surowicy, a schorzeniami serca i układem krążenia. Naukowcy z Uniwersytetu w Mediolanie i ze Szpitala Maggiore dowiedli, że białko warzywne może zmniejszyć poziom cholesterolu. W doniesieniu dla brytyjskiego dziennika medycznego "The Lancet" D.C.B. Sirtori doszedł do wniosku, że ludzie u których istnieje współzależność pomiędzy poziomem cholesterolu a chorobami serca mogą skorzystać z diety, w której białko pochodzi tylko z warzyw. 

Badania z ostatnich lat mocno podkreślają związek pomiędzy jedzeniem mięsa a rakiem okrężnicy, odbytu, sutka i macicy. Te odmiany raka występują rzadko lub nie występują wcale u społeczności, które nie mają kontaktu z mięsem lub ograniczają go do minimum jak np. u Adwentystów Dnia Siódmego, Japończyków czy mieszkańców Indii, ale dominują u populacji jedzących mięso. Fachowe, angielskie czasopismo medyczne "The Lancet" donosi: Ludzie żyjący na obszarach o wysokich notowaniach raka okrężnicy mają skłonność do odżywiania się dietą zawierającą obfitą ilość tłuszczów lub substancji zwierzęcych, podczas gdy mieszkańcy obszarów o niewielu wypadkach chorób nowotworowych żywią się dietą wysoce wegetariańską, przy nieznacznym spożyciu tłuszczów lub substancji zwierzęcych. Rollo Russel w swoich Uwagach o przyczynach raka mówi: Z dwudziestu pięciu narodowości jedzących dużo mięsa, u dziewiętnastu obserwuje się wysoką zachorowalność na raka, a tylko u jednej niską. Natomiast z trzydziestu pięciu narodowości jedzących mało lub wcale nie jedzących mięsa, u żadnej nie występują tak duże notowania tych chorób.

W związku z powyższymi uwagami Amerykańska Narodowa Akademia Nauk, w swoim raporcie z roku 1983 stwierdza: Ludzie byliby w stanie zapobiec często występującym rodzajom raka jedząc mniej mięsa i większe ilości warzyw i zbóż. Dnia 8 kwietnia 1991 roku Komitet Lekarzy na rzecz Medycyny Odpowiedzialnej w USA, wysunął propozycję zasadniczych zmian w rządowych zaleceniach dietetycznych opracowanych w 1956 roku. Poprzednio tzw. cztery podstawowe grupy produktów stanowiły: 1. mięso 2. nabiał 3. produkty zbożowe 4. owoce i warzywa.

Nowe cztery grupy to:

  1. pełnoziarniste produkty zbożowe 
  2. strączkowe 
  3. warzywa 
  4. owoce.
Stwierdzono, że poprzednie zalecenia dietetyczne zbliżone do aktualnie jeszcze funkcjonujących w Polsce niestety promowały zwyczaje żywieniowe, które były w znacznym stopniu odpowiedzialne za epidemiczny wzrost zachorowań na miażdżycę, nowotwory i inne ciężkie choroby zwyrodnieniowe. 

Wśród autorów propozycji jest dr Denis Burkitt, jeden z najbardziej zasłużonych badaczy zagadnień odżywiania, pionier badań nad rolą błonnika w diecie. Stanowisko Komitetu Lekarzy na rzecz Medycyny Odpowiedzialnej oparte jest na wynikach badań prowadzonych w ostatnich 30-40 latach XX wieku na całym świecie. Warto podkreślić, że w klinice doktora Bircher-Bennera zaprzestano całkowicie podawania mięsa już w roku 1936, gdyż obserwacje i doświadczenia wykazały jego szkodliwy wpływ na stan zdrowia pacjentów. Doktora Maxa O. Bircher-Bennera uznaje się za jednego z pionierów nauki o odżywianiu. Klinika jego imienia w Zurychu w Szwajcarii jest nie tylko miejscem, gdzie ludzie chorzy odzyskują zdrowie, ale również szkołą, w której uczą się właściwego odżywiania. Tu przyjeżdżają liczni dietetycy i lekarze, aby czerpać z doświadczeń kliniki wiedzę o zdrowym żywieniu oraz inspirację do dalszych własnych poszukiwań w tym zakresie. Zasługą Bircher-Bennera jest odkrycie leczniczych i regeneracyjnych właściwości odżywiania. Będąc jeszcze młodym lekarzem, pod koniec XIX wieku, doszedł do wniosku, że najczęstszą przyczyną wielu chorób jest degeneracja pokarmów, dokonująca się m.in. podczas gotowania. Na długo przed odkryciem roli witamin, enzymów i mikroelementów uświadomił sobie doniosłą wartość świeżego, surowego i nie rafinowanego jedzenia. Bircher-Benner stwierdził także, że oprócz degradacji przez zabiegi kulinarne, zgubne skutki pociąga za sobą również rozbijanie tzw. całości pokarmowych, zawartych w produktach naturalnych. 

Funkcjonujący nadal lokalnie mit o wyższości odżywczej białka zwierzęcego nad roślinnym oparty jest na poglądach nauki z początku XX wieku wieku. Już w 1959 roku "The Lancet" opublikowało następujące stwierdzenie: Dawniej białko pochodzenia roślinnego zaliczane było do gorszej kategorii i traktowane jako mniej wartościowe od białka zwierzęcego. Obecnie jednak rozróżnienie to zostało powszechnie zarzucone. Jakkolwiek niektóre białka roślinne, brane z osobna, gdyby miały stanowić jedyny rodzaj dostarczanego białka, mogłyby mieć niepełną wartość dla rozwoju organizmu, to jednak wiele badań wykazało, że białka zawarte w odpowiednich mieszankach produktów roślinnych, umożliwia dzieciom rozwój nie gorszy a nawet lepszy niż przy odżywianiu mlekiem i innymi produktami zawierającymi białko pochodzenia zwierzęcego. Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyków opublikowało w 1988 roku następujące oświadczenie: Jest to nasze oficjalne stanowisko, że diety jarskie są zdrowe i dostarczają odpowiedniej ilości wszystkich niezbędnych składników, jeśli są właściwie zestawione.

LEKARZE - WEGETARIANIE


Naturaliści podkreślają wyraźnie aspekt zdrowotny diety wegetariańskiej. Odżywianie wegetariańskie jest po prostu zdrowsze dla człowieka. Roślinna dieta uwalnia organizm od wszystkich obciążeń zdrowotnych, które niesie ze sobą dieta mieszana. Zalecają oni, aby 3/5 codziennego pożywienia człowieka stanowiły surowe owoce i warzywa krótko gotowane, 1/5 białko roślinne znajdujące się w nasionach fasoli, grochu, soi, soczewicy oraz w orzechach, gruboziarnistych kaszach, również w mleku, serach, jajkach. Pozostałą część powinny stanowić: cukier naturalny (miód, skrobia), chleb razowy oraz naturalne tłuszcze roślinne w postaci olejów tłoczonych na zimno i masła.

Człowiek żyjący w rozmaitych strefach klimatycznych przystosowywał się do panujących w nich warunków w zakresie możliwości żywienia. Za przystosowanie to płacił znacznym pogorszeniem zdrowia i skróceniem długości życia w stosunku do fizjologicznych możliwości organizmu. Sposób żywienia ma bowiem duży wpływ na długość życia. Jest więc oczywiste, że chcąc odzyskać zdrowie i zachować je trzeba zacząć stosować żywienie, które jest dla człowieka najbardziej właściwe, a więc owocowe, jarsko-owocowe, a unikać pokarmów najbardziej nieodpowiednich czyli mięsnych. 

W życiu codziennym musimy oczywiście wprowadzić do tego modelu poprawkę, wynikającą z faktu, iż żyjemy w klimacie dosyć chłodnym, a wykonywana praca dyktuje zwiększone zapotrzebowanie na kalorie. Jednakże chcąc przeprowadzić kurację by odzyskać zdrowie, oczyścić organizm z narosłych w nim w ciągu dziesiątków lat uszkodzeń, złogów i chorobowych nadmiarów, zwłaszcza tłuszczu, powinniśmy zastosować długotrwałą dietę owocowo-warzywną czy sokową. Na początek warto ograniczyć spożywanie mięsa, zwiększyć zaś ilość jarzyn i owoców. Warto wprowadzić jeden dzień w tygodniu, w którym pijemy tylko wodę. Musi to być dzień, gdy możemy ograniczyć wysiłek fizyczny.

Społeczeństwo polskie odżywia się generalnie źle, co oznacza, iż pieniądze wydawane na żywność są w znacznym stopniu zmarnowane, z punktu widzenia potrzeb naszego organizmu. Co więcej, niewłaściwym sposobem odżywiania wywołujemy wiele chorób, m.in. miażdżycę, dolegliwości układu pokarmowego itp. Chcąc zachować zdrowie, musimy większą wagę przykładać do tego co jemy i jak jemy. Pośpiech, zdenerwowanie, także niekorzystnie odbijają się na zdrowiu. 

ZDROWE CAŁOŚCI POKARMOWE

Płatki zbożowe z ziaren nie obdzieranych ze skórki, nie śrutowanych, nie polerowanych; płatki nie pasteryzowane, nie stabilizowane hydrotermicznie, a takie, z jakich dr Bircher-Brenner robił słynne surówki „mądrości” i „piękności”, to obecnie taka rzadkość, że trudno je znaleźć bez detektywa. Według nas ziarna zbóż muszą być pozbawione części zewnętrznej, a z białej (pytlowej) mąki wypieka się smakowite bułeczki, chlebki, ciasta, ciastka, ciasteczka, i wyrabia się makarony, kluski, pierogi, pizze itd. itp. i in. Na pozór wydawałoby się, że można po prostu zjeść sałatę, cebulę,
czosnek, pomidor, por, orzechy, olej, śmietanę, lecz wybitne kucharki i dietetyczki wyczuwają skąd wieje wiatr i nie sprzeciwiają się gustom konsumentów. Gotujemy, smażymy i pieczemy nawet to, co z pewnością jest jadalne na surowo. Im dłużej obrabiamy potrawę termicznie, tym uchodzi ona za smaczniejszą. 

Zdrowe Dziecko Wegetariańskie


Kiedy bierzemy do ust pierwszy kęs pokarmu, rozpoczyna się w naszym organizmie seria złożonych procesów, min. wydzielania enzymów trawiennych i śluzu. Najpierw, pod wpływem wrażeń smakowych i zapachowych, mózg odbiera informację o jakości substancji pokarmowych i wysyła sygnał powodujący wydzielanie enzymów odpowiednich do strawienia tego właśnie pokarmu. Ponadto następuje wzmożone wydzielanie śluzu - substancji ochronnej, wyścielającej min. drogi oddechowe i przewód pokarmowy. Szczególnie dużo śluzu wydziela się w żołądku i jelitach wtedy, gdy pokarmem jest skoncentrowane białko, zwłaszcza zwierzęce. Trawienie białka zaczyna się w żołądku pod wpływem pepsyny w obecności kwasu solnego, substancji tak silnie działających, że tylko ochronna warstwa śluzu zdolna jest zapobiec uszkodzeniu ścianek żołądka. Podobnie warstwa śluzu chroni ścianki dwunastnicy, gdzie przebiega dalszy proces trawienia białka pod wpływem trypsyny. Im więcej białka wchodzi do przewodu pokarmowego, tym intensywniejsze jest ochronne wydzielanie śluzu. 

Naturalny proces trawienia w ludzkim układzie pokarmowym polega na przetwarzaniu i przyswajaniu jedzenia roślinnego - warzyw, zbóż, owoców, w których zawartość białka jest niewielka i nie powoduje wydzielania śluzu w ilościach charakterystycznych dla stanu alarmowego zagrożenia organizmu inwazją skoncentrowanego białka zwierzęcego. W wolnym od zatorów śluzowych przewodzie pokarmowym roślinożercy białko roślinne zostaje wchłonięte w całości, łagodnie i łatwo. A właśnie ludzkie niemowlę rodzi się jako istota roślinożerna i w sposób naturalny przystosowana jest do pożywienia roślinnego. W pierwszym okresie życia, podobnie jak dla wszystkich innych ssaków, mleko jest dla niego podstawowym, kompletnym źródłem wartości odżywczych, z białkiem włącznie. Mleko matki zawiera około 1,6 % białka, tzn. mniej niż u któregokolwiek z innych ssaków. W mleku krowy jest bowiem 3,5 % białka, a w mleku szczura 8,7 %. Ale ta właśnie niewielka ilość białka wystarcza, żeby w ciągu pierwszego roku życia waga niemowlęcia wzrosła 3-krotnie. 

Panuje przekonanie, że przechodzenie na normalną "dorosłą" dietę musi łączyć się nierozerwalnie z podawaniem dziecku mięsa. Inicjacja w mięsożerstwie następuje zazwyczaj za pośrednictwem zupki jarzynowej na wywarze z mięsa lub kości. Niektóre dzieci już po ukończeniu 3 miesięcy otrzymują takie toksyczne, chorobotwórcze wywary. Organizm dziecka reaguje na to w sposób naturalny, tzn. jednoznacznie negatywny. Pierwszym sygnałem bywa rozpaczliwy protest przeciwko jadaniu rosołów i wywarów z kości, którą to naturalną niechęć nazywa się wtedy "brakiem apetytu". Jednak matki przekonane o konieczności podawania dziecku mięsnych zupek, wszelkimi sposobami łamią tę fizjologiczną barierę ochronną niechęci i stopniowo przyzwyczajają dzieci do nienaturalnego dla nich, toksycznego pokarmu. 

Podawanie dziecku białka zwierzęcego powoduje najczęściej alarmową reakcję organizmu. Zaczyna się seria zatruć pokarmowych, niestrawności, biegunek: idą w ruch stosowne środki farmakologiczne. Zwiększone wydzielanie śluzu w przewodzie pokarmowym powoduje zaklejanie nim kosmków jelitowych, a to ogranicza ich chłonność i bywa, że u dzieci zjadających wystarczające ilości pokarmu zaczynają występować objawy niedoborów pokarmowych. Często dzieci w tym okresie chudną i tracą apetyt, a dynamiczny do tej pory rozwój wyraźnie się załamuje. Śluz w nadmiarze wydziela się u nich nie tylko w przewodzie pokarmowym, ale również i w drogach oddechowych, i dziecko wchodzi w ciężki dla niego, a kłopotliwy dla rodziców okres tak zwanych "zaziębień". Są to uporczywe katary, migreny, anginy, zapalenia uszu, gardła, oskrzeli. W ten sposób organizm usiłuje pozbyć się nadmiaru śluzu, który jest doskonałą pożywką dla wszelkich bakterii chorobotwórczych. 

Przyczynę tych "zaziębień" przypisuje się ochłodzeniu ciała, zaczyna się dziecko cieplej ubierać, co oczywiście prowadzi do przegrzania i pogarsza jeszcze sytuację zdrowotną. Znowu idą w ruch antybiotyki, co z kolei powoduje wyjałowienie organizmu z witamin i czyni go podatnym na różne schorzenia spowodowane ich brakiem. W ten sposób dziecko zostaje wmanewrowane w kołowrót zdrowotnych niedoli, kłopotów, a często i dramatów właściwych ludziom przekonanym o potrzebie jadania mięsa.
W książce "Odżywianie dziecka do pierwszego roku życia" znakomity pediatra, prof. Mieczysław Michałowicz pisze: "Z podawaniem mięsa można śmiało powstrzymać się do końca trzeciego półrocza życia dziecka. Dzieci żywione bez mięsa chowają się doskonale, natomiast zbyt wczesne i zbyt obfite włączanie mięsa do jadłospisu dziecka może spowodować zaparcie stolca i wywołać zatrucie" (str.445).
Wiadomo też, że niepodawanie mięsa zalecał profesor swoim małym pacjentom aż do ukończenia czwartego roku życia. Ponadto zawsze usilnie prosił matki o dawanie dzieciom warzyw i owoców, "ale - dodawał - nie oprócz mięsa, lecz zamiast".

Obecnie obawa przed pozbawieniem dziecka owych rosołowych zupek, a potem i mięsa, opiera się na kilku stereotypowych, nieuzasadnionych przekonaniach:
  • że tylko mięso zawiera lizynę, jeden z aminokwasów egzogennych, niezbędnych do syntezy białka w organizmie,
  • że dziecku pozbawionemu mięsa grozi niedorozwój, kwashiorkor, pelagra, debilizm, awitaminoza i ogólne charłactwo,
  • że tylko w mięsie jest żelazo,
  • że w mięsie znajdują się substancje podporowe, bez których kości i tkanka łączna dziecka nie mogłaby się ukształtować.
Komplet aminokwasów egzogennych uzyskuje się jadając urozmaicone pokarmy roślinne, tzn. owoce, warzywa, produkty zbożowe i rośliny strączkowe. A lizyna znajduje się najobficiej w roślinach strączkowych, tzn. fasoli, grochu, soi, soczewicy, a także w otrębach pszennych (lub mące z pełnego przemiału), w mleku, serze, jajkach. A z warzyw: w dyni, brukselce, groszku zielonym, fasolce szparagowej, we włoskiej kapuście, grzybach, szparagach, kalafiorze, szpinaku i ziemniakach oraz we wszystkich zielonych warzywach liściastych. Pełnowartościowe białko zawierają też wszystkie owoce, wprawdzie niewiele, bo od 1 do 2 g w 100 g produktu, ale za to w pełni przyswajalne. Natomiast np. białko mięsa kurzego przyswajalne jest tylko w 65 %. 

Przyjmuje się obecnie, że dziecko do ukończenia 1 roku życia potrzebuje 3 razy więcej białka, niż dorosły (ostatnio ustalona norma dla dorosłych wynosi 0,47 g na każdy kilogram ciała dziennie), a od 1 do 3 roku życia - 2 razy więcej. Potem stopniowo zapotrzebowanie obniża się do poziomu normy dla dorosłych. Te normy białkowe są jednak w praktyce mało uchwytne i jeżeli tylko jako ogólną wskazówkę i zasadę przyjmie się różnorodność podawanych pokarmów, to nie zachodzi obawa niedoborów białka, ani żadnych innych. Każdy pokarm roślinny zawiera przecież jakiś procent białka, ponieważ jest substancją organiczną. 

Zawartość przyswajalnego białka w podstawowych produktach żywnościowych:

* kasza jęczmienna (6 dkg) - 6 g
* kasza gryczana (6 dkg) - 7 g
* makaron gotowany (20 dkg) - 4 g
* ryż (1/3 szklanki) - 5 g
* ziemniaki (25 dkg, surowe) - 3 g
* chleb (1 kromka) - 1,5 g
* jarzyny gotowane (1,5 szklanki) - 5 g
* owoce (2 średnie jabłka) - 2 g
* mleko (1 szklanka) - 7 g
* twarożek (10 dkg) - 13 g
* fasola (1/3 szklanki) - 6 g
* soja (5 dkg) 10 - g
* jajko (1 sztuka) 6 - g
* cebula (1 średnia) - 2g

Warto zwrócić uwagę, że procent białka w owocach i warzywach jest taki sam jak w mleku kobiecym. Dodatek skoncentrowanego białka (tzn. fasola, twarożek, jajka, orzechy) powinien więc być niewielki. Małemu dziecku fasolę dawaną do zupki należy wymierzać dosłownie na ziarnka, bo białkiem roślinnym również można dziecko przekarmić, powodując skutki podobne do następstw karmienia mięsem.

Szczególna ostrożność niezbędna jest przy dawkowaniu soi, która zawiera 40 % białka, podczas gdy fasola ma go kilkanaście procent. Soja gotowana za krótko (poniżej pół godziny) ma własności antytrypsyczne i może spowodować biegunkę. Jeżeli jednak nie dajemy dziecku żadnych roślin strączkowych, dopóki nie będzie miało 2-3 lat, to też nie zachodzi obawa niedoborów, bo różne aminokwasy egzogenne są ponadto w chlebie, owocach, jarzynach, kaszach i twarogu. Byle tylko nie za dużo produktów o zawartości skoncentrowanego białka, takich właśnie jak ser, fasola, orzechy.

Dziecko karmione w sposób urozmaicony, jeżeli otrzymuje warzywa, owoce, produkty zbożowe z pełnego przemiału (grube kasze, pieczywo graham lub inne z pełnej mąki), trochę tłuszczu roślinnego i masła (niedużo) oraz niewielki dodatek nabiału, na pewno nie jest zagrożone, jak się niektóre matki obawiają, niedorozwojem umysłowym. Właśnie dopiero wtedy jego struktury mózgowe mogą rozwijać się prawidłowo i na pewno znacznie lepiej niż u dziecka permanentnie zatruwanego toksynami białka zwierzęcego i chemicznymi lekami, przyjmowanymi dla zlikwidowania tych zatruć.

Wszystkie witaminy są przede wszystkim w świeżych owocach i warzywach, a nie w mięsie. Mit o witaminowej wartości mięsa pokutuje już tylko siłą inercji z okresu, zanim Kazimierz Funk odkrył rzeczywiste źródło witamin. 

Pelagra to choroba spowodowana brakiem wit. A, C, B-3, a głównie witaminy PP. Wśród opinii na temat tej choroby błąka się również mit, że na pelagrę choruje się z powodu niedojadania mięsa. Witaminę PP wytwarza w ludzkim przewodzie pokarmowym pewien gatunek bakterii, ale tylko w obecności jednego z aminokwasów egzogennych, mianowicie tryptofanu. Wśród aminokwasów egzogennych mięso tego tryptofanu ma właśnie najmniej. Natomiast rzeczywistym źródłem tryptofanu i witamin są:

- warzywa - szpinak, soja, groch, marchew, kalafior, brukselka, pomidory, papryka, kapusta, zielona fasolka, ziemniaki ; 
- owoce - jabłka, gruszki, banany, brzoskwinie, śliwki, suszone morele, daktyle ; 
- ziarna - orzechy, migdały, ziarno słonecznika i sezamu, otręby pszenne ; 
- zboża - pszenica, owies, żyto, jęczmień, ryż, kukurydza.

Szczególnie bogata w tryptofan jest kasza jaglana (ta z prosa). Poza tym dobrym jego źródłem są jajka i mleko, oczywiście naturalnie hodowanych i nieprzetwarzanych. W książce Ruth Bircher "Eating Your Way To Health" ten właśnie zestaw pokarmów nazwano "czynnikami antypelagrycznymi".

Żelaza potrzebuje dziecko 12-15 mg dziennie. Lista produktów zawierających żelazo jest tak długa, że trudno by tutaj wymienić wszystkie, ale oto niektóre z nich (w 100 g produktu): biały ser - 66 mg, pory i selery - ok. 20 mg, czosnek - 41 mg, chleb z otrębami lub z pełnej mąki - 12 mg. Od 20 do 50 mg żelaza zawierają: jabłka, gruszki, śliwki, wiśnie, miód, wszystkie zieleniny, min. szpinak i sałata, ponadto: soja, fasola, cykoria, ryż, jęczmień, twarożek, orzechy, rodzynki, cebula, kapusta i wiele innych pokarmów roślinnych. Przyswajanie żelaza może być blokowane brakiem białka w diecie oraz brakiem witaminy C i kobaltu. 

Kobalt zaś występuje: w kaszy gryczanej, białym serze, grzybach, jajkach, pomidorach, a po trochu to właściwie we wszystkich produktach naturalnych, to znaczy nierafinowanych. 

W sprawie tzw. substancji podporowych, nazywanych potocznie żelami, utarło się przekonanie, że należy podawać dziecku mięso (głównie cielęcinę), jako rzekomo niezastąpione źródło owych żeli, bez których nie ukształtują się u dziecka kości i chrząstki. Jest to opinia równie nieuzasadniona jak ta, że bez jadania móżdżku cielęcego dziecko pozostanie z pustą czaszką. W rozwijającym się organizmie noworodka zachodzą procesy przemiany materii wyznaczone genetycznie i podobnie jak wszystkie inne, tak samo substancje podporowe powstają w komórkach same.

Wiadomo ponadto, że kolagen, który jest głównym składnikiem tkanki łącznej, tak cenionej w mięsie jako rzekomo niezbędny budulec dla ciała dziecka, jest białkiem z grupy skleroproteidów, całkowicie odpornych na działanie enzymów proteolitycznych, tzn. tych, które powodują rozkład białka w przewodzie pokarmowym. A ponieważ żaden organizm nie przyswaja białka nie strawionego, więc dziecko nie ma z niego żadnej korzyści. Przynosi zamiast tego ogromne szkody. Kolagen bowiem, odpornych na działanie enzymów trawiennych, ulega w wyniku długiego gotowania denaturacji i powstaje z niego rodzaj klajstru (klej stolarski robi się przecież z wygotowanych kości), który zjadany przez dziecko w "rosołku" zapoczątkowuje w jego przewodzie pokarmowym proces tworzenia się złogów, które nie ulegają ani rozłożeniu, ani wydaleniu. Wartość żeli jest więc mitem, bo ten balast złogów rośnie w ciągu lat i jest potem źródłem dolegliwości trawiennych oraz pożywką dla bakterii chorobotwórczych.

Stwierdzono, że u dzieci karmionych mięsem od wczesnych miesięcy życia, już przed ukończeniem 2 lat życia obserwuje się objawy sklerotycznego stwardnienia żył. Jadanie mięsa zwierząt karmionych paszą z dodatkiem hormonów, co jest częstą praktyką w nowoczesnych hodowlach, powoduje czasem poważne zaburzenia hormonalne u małych dzieci, np. przedwczesne dojrzewanie płciowe. 

Dziecko, które nie otrzymuje mięsa i odżywiane jest starannie, nie tylko nie zostaje pozbawione niczego, co by wspierało jego rozwój fizyczny i umysłowy, ale właśnie jest uwolnione od balastu chorobotwórczych obciążeń, dolegliwości i cierpień, zarówno w okresie dzieciństwa jak i w dorosłym życiu. 

W diecie dziecka, obok mięsa, nie powinno być też cukru. Cukier nie jest bowiem pokarmem, a tylko używką, tak jak np. kawa, i karmiąc nim dziecko wprowadza się je w nałóg. Obecność cukru we krwi blokuje przyswajanie niektórych biopierwiastków, min. selenu i cynku, a z kolei brak selenu uniemożliwia przyswajanie witaminy E. Cukier powoduje też rozkład soli wapniowych, co ma fatalny wpływ na przyszłe uzębienie dziecka. Opinie lekarzy i dietetyków o szkodliwości cukru są zupełnie zgodne. Łaknienie cukru jest takim samym nałogiem wyniesionym z dzieciństwa, jak nałóg jedzenia mięsa. Zamiast cukru dziecko otrzymywać powinno miód. Miód, oprócz znanych żywieniowych zalet, ma własności uodparniające na choroby infekcyjne, jest więc dla niemowląt i małych dzieci szczególnie cenny. Można go podawać rozpuszczony w ciepłej przegotowanej wodzie jako napój w proporcji 1 łyżeczka na szklankę wody, jednak nie więcej.

Jeżeli dziecko karmione jest piersią, to do 5 miesięcy żadne dodatkowe pokarmy nie są mu potrzebne, bo w czasie karmienia skład mleka matki ulega stopniowym zmianom, stosownie do potrzeb rozwijającego się organizmu dziecka. Wtedy należy zadbać przede wszystkim o dietę matki, min. wykluczyć ostre przyprawy, a zwiększyć ilość surowych i gotowanych warzyw i świeżych owoców, mleka i sera, ale mięsa nie wyłączać, o ile karmiąca je do tej pory jadała. Zarówno ciąża, jak i okres karmienia, to nie jest czas odpowiedni na dokonywanie takich zmian. O tym należy pomyśleć co najmniej na pół roku przed poczęciem dziecka, jeżeli chce się zapewnić mu optymalne warunki rozwoju, zarówno w okresie płodowym, jak i w okresie karmienia. 

Dzieci karmione z butelki mogą już w drugim lub trzecim miesiącu życia otrzymywać 1 lub 2 łyżeczki dziennie rozcieńczonego soku z jabłka i marchwi na przemian, a w sezonie jesiennym dobrze jest marchew zastąpić sokiem z dyni. Dynia ma dużo witaminy A i nie wchłania uprawowych środków chemicznych tak intensywnie jak marchew.

Od 4 miesiąca można już podawać papki owocowe, też w ilości 1 do 2 łyżeczek dziennie i tę ilość stopniowo zwiększać. Słodkie jabłka utarte, a gruszki i śliwki obrane, bezpestkowe, rozgniecione widelcem na talerzu. Owoce gotowane w kompotach są już "martwe", a oprócz tego z dodatkiem cukru mają ograniczoną wartość odżywczą. Owoce do przygotowania napojów można wykorzystywać surowe, rozdrobnione i zalane przegotowaną letnią wodą na 1 godzinę. Taki "organiczny" płyn zawiera wiele cennych enzymów i witamin.

Jako najogólniejszą wskazówkę żywieniową dla starszego dziecka wegetariańskiego można przyjąć dawanie mu jak najwięcej, chociaż jedną trzecią, pokarmów "żywych", tzn. nie gotowanych, dojrzałych i pochodzących w miarę możliwości z upraw organicznych (tzn. uprawianych bez stosowania środków chemicznych, tylko na oborniku i kompostach).

Najcenniejszym pokarmem są owoce i nadziemne warzywa, dojrzewające w słońcu. Nowalijki bowiem bywają przeważnie pozbawione niektórych wartości biologicznych na skutek przyśpieszonego, sztucznie stymulowanego wzrostu i dojrzewania. Powoduje to ominięcie - przeskoczenie pewnych etapów dojrzewania i wtedy niektóre składniki, decydujące o walorach zdrowotnych tych owoców i warzyw, nie występują w nich wcale lub też w ilości znacznie ograniczonej. Dlatego najlepiej dawać dziecku owoce i warzywa uprawiane i dojrzewające w warunkach naturalnych, a więc wybierać te "sezonowe", które akurat są już dojrzałe. Matki rujnujące się np. na szklarniowe, wczesne pomidory czy marchew, wcale nie czynią dla zdrowia dziecka tego, co najlepsze.

Pod nowalijki nieuczciwi ogrodnicy sypią zwiększone dawki azotu, aby przyspieszyć ich wzrost. Warzywa zebrane wkrótce potem zawierają w swoich tkankach mineralny azot, który nie zdążył jeszcze przetworzyć się na białko w procesie wegetacji i krąży w sokach komórkowych w postaci rakotwórczych azotanów. Tak więc lepiej w tym okresie podawać dziecku marchewkę zeszłoroczną, w której nie ma azotanów, a za to jest zwiększona ilość zgromadzonego przez zimę karotenu.

Owoce i warzywa "żywe", tzn. nie gotowane, w pełni dojrzałe, uprawiane bez chemii, zawierają wszystkie te walory odżywcze, które dziecku potrzebne są do rozwoju i zdrowia. Takich proporcji składników, jakie w nich występują, nie byłby w stanie uzyskać w laboratorium żaden ze współczesnych biochemików. Syntetyczne preparaty nigdy nie dorównają w doskonałości naturalnym, żywym pokarmom.
Owoce należy dziecku podawać możliwie oddzielnie, same, nie łączyć ich z warzywami, ani z białkiem, jedynie z gotowaną kaszą. Jeżeli słodzić, to tylko miodem. Nie traktować ich jako dodatku do zasadniczych dań, ani jako deseru lub przysmaku, lecz jako pełnowartościowy pokarm. Zwłaszcza, że dzieci - wegetarianie mają znacznie większy apetyt na owoce niż te, które otrzymują mięso.



Wszystkich zainteresowanych leczeniem naturalnym metodami Ajurwedy

Zapraszamy na warsztaty:


© Wszelkie prawa do publikacji zastrzeżone przez: ajurweda.blogspot.com


1 komentarz: